Ceny mieszkań pójdą w górę

Lokale mogą podrożeć o ok. 5 proc. W górę idą ceny ziemi i robocizny.

Aktualizacja: 13.01.2018 12:29 Publikacja: 13.01.2018 12:13

Foto: open finance

- Kolejny rok tanich kredytów, drożejących mieszkań i realnych strat na lokatach bankowych - tak według Bartosza Turka, analityka Open Finance ma wyglądać 2018 rok. Dodaje, że to może być czwarty z rzędu rok z rekordowo niskimi stopami procentowymi.

- To znaczy, że kredyty wciąż będą tanie, a lokaty nisko oprocentowane. Scenariusz taki zdają się nawet potwierdzać prognozy rynkowe - mówi Turek. - Do niedawna sugerowały dwie, a nawet trzy podwyżki stóp w perspektywie 12 miesięcy. Nawet te prognozy musiały w końcu skapitulować, gdy ze strony Rady Polityki Pieniężnej zaczęły na rynek napływać sugestie, że nie tylko w 2018, ale nawet w 2019 roku, rada może nie podnieść stóp procentowych - dodaje.

I podkreśla, że ta decyzja grona ekonomistów ma kluczowe znaczenie dla budżetów gospodarstw domowych. - Jeśli stopy procentowe pozostaną w 2018 roku na niezmienionym poziomie, a do tego nie czekają nas jakieś poważne ekonomiczne perturbacje, to możemy spodziewać się, że kredyty pozostaną tanie, Polacy chętnie będą po nie sięgać, co nakręcać będzie koniunkturę i między innymi doprowadzi do dalszych wzrostów cen mieszkań - wyjaśnia Bartosz Turek. - Co więcej, osoby, które mają oszczędności, wciąż stawać będą przed trudną decyzją, jak je zainwestować? Oferta lokat pozostanie nieatrakcyjna, z czego będzie się  cieszyć Minister Finansów, sprzedając rekordowy wolumen detalicznych obligacji skarbowych. Osoby szukające bardziej intratnych propozycji zwrócą oczy na rynek mieszkań na wynajem, kupią złoto, jednostki funduszy inwestycyjnych, wybiorą giełdę czy szeroki wachlarz inwestycji alternatywnych, jak monety kolekcjonerskie, klasyczne auta, butelki uznanych alkoholi czy dzieła sztuki. Zawsze przy tym należy jednak pamiętać, że im większy potencjał zysku, tym wyższe ryzyko lokowania środków - podkreśla.

Dodaje, że im dłużej trwa hossa na danym rynku, tym boleśniejsza może okazać się zmiana trendu. - A już od kilku lat wiele osób wygląda symptomów następnego kryzysu i choć ten bez wątpienia w końcu przyjdzie, to nikt nie może mieć pewności kiedy i z którego kierunku nadejdzie - mówi analityk Open Finance.

Jak więc ulokować pieniądze? - Najmniej ryzykowne bankowe lokaty w 2018 roku najpewniej wciąż będą generowały straty. Weźmy za przykład najświeższe dane NBP na temat depozytów zakładanych w listopadzie 2017 roku. Przeciętne oprocentowanie rocznych lokat wynosiło jedynie 1,67 proc. Od tego odjąć trzeba jeszcze 19 proc. podatku. Efekt? 1,35 proc. zysku. Przy rocznym depozycie na 1 tys. zł możemy więc otrzymać 13,5 zł odsetek po opodatkowaniu. To za mało, aby zachować wartość nabywczą pieniędzy - mówi Bartosz Turek. - Za rok inflacja ma bowiem opiewać na ok. 2,5 proc. - wynika z projekcji inflacji NBP. To oznacza, że wzrost cen pochłaniać będzie wartość pieniądza dwa razy szybciej, niż banki dopisywać będą odsetki do oszczędności. To zniechęca do odkładania pieniędzy. Jedyną nadzieją na odejście z bankowego okienka bez realnych strat jest poszukiwanie promocyjnych ofert.

Poszukiwanie intratnej inwestycji dla posiadanego kapitału jest też jednym z powodów, dla których rok 2018 powinien okazać się bardzo udanym dla rynku mieszkaniowego. - Styczeń rozpoczął się mocnym akcentem. Wyczerpała się ostatnia pula pieniędzy na dopłaty w ramach programu „Mieszkanie dla młodych". Większość osób spodziewała się, że kwota 381 mln złotych wystarczy na kilka – kilkanaście dni, a pieniądze skończyły się w zaledwie 38 godzin, czyli niecałe 2 dni i wystarczyły na dopłaty dla 12,7 tys. osób, a chętnych było znacznie więcej - opowiada Bartosz Turek. - Większość tych, dla których pieniędzy nie starczyło, najpewniej uzupełni wkład własny i stanie w kolejce po kredyt bez dopłaty.

Według Bartosza Turka wzrost popytu na kredyty hipoteczne może generować dodatkowy popyt na mieszkania, który doprowadzi do dalszych wzrostów cen. - Jest to tym bardziej możliwe, że deweloperzy sugerują że nie są w stanie dostarczyć na rynek większej niż dziś liczby mieszkań. Przerost popytu nad podażą już w 2017 roku doprowadził do wzrostów cen, czego kontynuację najpewniej zobaczymy w 2018 roku - przypuszcza ekspert Open Finance. - Z najświeższych danych NBP wynika, że mieszkania używane w największych miastach Polski były w trzecim kwartale 2017 roku o prawie 5 proc. droższe niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Dane te dotyczą rynku mieszkań z rynku wtórnego, ale trzeba mieć świadomość, że deweloperzy także zapowiedzieli kilkuprocentowe podwyżki w związku z rosnącymi cenami ziemi i robocizny. Rok 2018 może przynieść dalsze wzrosty cen mieszkań. Lokale w ciągu 12 miesięcy mogą zdrożeć o ok. 5 proc.

- Wciąż wielką niewiadomą pozostaje program Mieszkanie +, który ma wspierać budowę mieszkań komunalnych i TBS. Ma też powstać system Indywidualnych Kont Mieszkaniowych (oszczędzanie na cele mieszkaniowe). Ten ostatni element na razie nie będzie jednak decydował o popycie na mieszkania, bo dopiero po pięciu latach oszczędzania będzie można skorzystać z odłożonych pieniędzy - wyjaśnia Bartosz Turek. - Najważniejszym filarem rządowego programu ma być jednak budowa tanich mieszkań na wynajem. Pierwsze lokale już powstają w ramach programu pilotażowego, ale w tym roku ma ruszyć jego główny filar oparty o Krajowy Zasób Nieruchomości. Wtedy dopiero mamy szanse poznać jego prawdziwy potencjał. Do sukcesu dziś brakuje co najmniej preferencyjnego systemu finansowania takich inwestycji, a i do końca wciąż nie wiadomo gdzie i na jakich zasadach miałyby powstawać.

Na tym nie koniec zmian. - Niewykluczone, że w 2018 roku powstanie ustawa o REIT-ach, czyli firmach notowanych na giełdzie, które inwestując na rynku nieruchomości i dzieląc się lwią częścią dochodów, korzystać będą z preferencji podatkowych - mówi ekspert Open Finance. - Jeśli faktycznie zaczną one działać i do tego dopuszczone zostaną do rynku mieszkaniowego, należy spodziewać się wzrostu popytu na mieszkania. Żeby kupić akcje firmy inwestującej na rynku mieszkaniowym, trzeba będzie posiadać znacznie mniej pieniędzy niż na zakup pojedynczego lokalu. To oznacza, że uruchomione mogą zostać spore pokłady oszczędności Polaków, które dziś na rynek mieszkaniowy nie trafiają ze względu na bariery wejścia. Swoje trzy grosze może dołożyć także prezydent. Jeśli parlament przyjmie jego wersję ustawy o funduszu wsparcia kredytobiorców, to na banki nałożone zostaną kolejne koszty. Istnieje duże ryzyko, że koszty te zostaną przerzucone, przynajmniej w części, na deponentów. Jeśli w efekcie oprocentowanie lokat spadnie, to możemy się spodziewać kolejnego wzrostu popytu na mieszkania.

- Kolejny rok tanich kredytów, drożejących mieszkań i realnych strat na lokatach bankowych - tak według Bartosza Turka, analityka Open Finance ma wyglądać 2018 rok. Dodaje, że to może być czwarty z rzędu rok z rekordowo niskimi stopami procentowymi.

- To znaczy, że kredyty wciąż będą tanie, a lokaty nisko oprocentowane. Scenariusz taki zdają się nawet potwierdzać prognozy rynkowe - mówi Turek. - Do niedawna sugerowały dwie, a nawet trzy podwyżki stóp w perspektywie 12 miesięcy. Nawet te prognozy musiały w końcu skapitulować, gdy ze strony Rady Polityki Pieniężnej zaczęły na rynek napływać sugestie, że nie tylko w 2018, ale nawet w 2019 roku, rada może nie podnieść stóp procentowych - dodaje.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu