Rzeczpospolita: Dokładnie 25 lat temu, 5 grudnia 1992, nadawanie rozpoczęła pierwsza telewizja komercyjna w Polsce – Polsat. Jak wyglądały jej początki?
Maciej Mrozowski: To była pierwsza ogólnopolska telewizja koncesyjna, musiała więc szukać sposobu na odróżnienie się od TVP. Polsat dostał koncesję, bo stał za nim wyłącznie polski kapitał. Jego konkurenci związani byli z kapitałem zachodnim. W przeciwieństwie do nich Polsat zaczynał od zera, ucząc się telewizji od podstaw i zarazem podejmując rywalizację z państwowym gigantem. Jak się wkrótce okazało, z niezłymi rezultatami.
I jak tego dokonał?
Całe społeczeństwo przechodziło wówczas ogromne zmiany. Z jednej strony była Warszawa, Kraków – duże ośrodki miejskie, w których transformacja dokonywała się bardzo szybko, a nowoczesność pojawiała się na każdym kroku. Tak zmieniała się też publiczność TVP, później TVN. Z drugiej strony pozostawała Polska prowincjonalna – średnie i małe miasta, wsie, gdzie zmiany dokonywały się wolniej. Polsat postawił właśnie na tę widownię, która była bardziej tradycyjna i miała dobrze rozpoznane gusty. Symbolem tej oferty był „Świat według Kiepskich". Serial reprezentujący z pozoru wulgarne podejście do rzeczywistości, ale faktycznie aprobujący ludzi, którzy nie odnajdywali się w nowej Polsce. Pojawił się też serial „Rodzina zastępcza", gdzie występowała inteligentna, wysmakowana i szanująca tradycyjne wartości rodzina, ale jednak z nowoczesnym jak na owe czasy podejściem do partnerskich relacji między rodzicami a dziećmi. A jeśli dodać do tego jeszcze „Miodowe lata", utworzył się trójkąt programowy, który napędzał oglądalność. Potem zaczęły pojawiać się nowe kanały – Polsat 2, stacja informacyjna. Dziś jest to cały pakiet wielu kanałów, także satelitarnych. Teraz rozwojem i funkcjonowaniem Polsatu rządzi logika wielkiej korporacji z jej rosnącym apetytem na nowe inwestycje i podboje.
Po ćwierć wieku można powiedzieć, że Polsat okazał się sukcesem na polskim rynku medialnym?