Misiewicz wraca na okładki - przegląd prasy Wiktora Ferfeckiego

Wystarczyła jedna decyzja związana z ulubieńcem Antoniego Macierewicza, by jego twarz znów przywitała klientów kiosków.

Publikacja: 28.04.2017 07:51

Misiewicz wraca na okładki - przegląd prasy Wiktora Ferfeckiego

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Zastanawiam się czasem, dlaczego media tak nie lubią Bartłomieja Misiewicza. Wszak to człowiek przystojny, inteligentny, obyty, zaangażowany w sprawy polskie. Jednak niechęć jest ewidentna, o czym świadczy dzisiejsza pierwsza strona „Faktu”. „Misiewicz dostanie fuchę w telewizji?” – pyta gazeta, przytaczając uśmiechnięte zdjęcie wyżej wymienionego. Informuje, że wyrzucony z PiS Misiewicz może liczyć na posadę w prawicowej Telewizji Republika, gdzie miałby zająć się pozyskiwaniem reklam.

Wiadomość o byłym rzeczniku MON okazała się na tyle sensacyjna, że zepchnęła na bok inne informacje. Przykładowo taką, że była żona posła PiS Mariusza Kamińskiego, ożenionego obecnie z partyjną koleżanką Iloną Klejnowską, wymyśliła projekt ustawy, zamykającej Sejm przed zdrajcami małżeńskimi i rozwodnikami. Oznacza to, że do parlamentu nie mógłby już kandydować Marcin Dubieniecki, były mąż Marty Kaczyńskiej, bo – jak skwapliwie odnotowuje „Fakt” – ma już nową żonę, która z kolei rozwiodła się z Arturem Borucem.

Pewnie zorientowali się już Państwo, że o zawartości dzisiejszego „Faktu” piszę z lekkim sarkazmem. Ale teraz już zupełnie na serio: ta gazeta ze wszystkich dzisiejszych zainteresowała mnie najbardziej.

Nie chodzi wcale o Misiewicza, ale o tekst dotyczący wzmocnienia szefowej rządy Beaty Szydło, której zdaniem „Faktu” Jarosław Kaczyński dał zielone światło na kontrolowanie przebiegu legislacyjnego i przekazu medialnego. „Fakt” pisze też o zastępczyni szefa MON Michała Dworczyka o jaskrawie prorosyjskich poglądach.

Dzisiejszy „Fakt” wypada o wiele lepiej niż „Super Express”, który na pierwszej stronie pisze o dalszym etapie rodzinnej wojny między Edytą Górniak a Dariuszem K. Powiem jednak więcej: „Fakt” wypada też lepiej niż poważniejsza prasa.

Czytelnicy „Gazety Wyborczej” od jakiegoś czasu narzekają na brak własnych newsów tej gazety, o czym może świadczyć słaby wynik w marcowym rankingu cytowań Instytutu Monitorowania Mediów. Dzisiaj na pierwszej stronie zamieściła więc niespecjalnie świeży kotlet o tym, że Komisja Europejska wezwała Polskę do zaprzestania wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej. W tej informacji najbardziej zaciekawiło mnie to, że w dłuższej perspektywie puszczy grozi wykreślenie z listy UNESCO. „Wyborcza” pisze też o coraz bardziej folgujących sobie turystach w Tatarach. Jeden ostatnio skoczył z Rysów na paralotni.

Trochę więcej własnych informacji ma dzisiejsza „Rzeczpospolita”, która w marcu wygrała ranking najczęściej cytowanych mediów. Pisze m.in. o problemach z certyfikatem dostępu do informacji ściśle tajnych komendanta straży pożarnej Leszka Suskiego i o odwlekających się pracach nad degradacją gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Na pierwszą stronę tej gazety trafiła analiza dokumentu polskich biskupów „Chrześcijański kształt patriotyzmu”, mocno nawiązującego do bieżącej polityki.

Jednak nie ukrywam, że lekturę poważnej prasy szybko zarzuciłem i wróciłem do „Faktu”. Tam niezły wydał mi się nawet dział sportowy, gdzie mowa jest o szczegółach wypadku Tomasza Golloba. Tabloidy ewidentnie są coraz lepsze. A może to ja głupieję?

Zastanawiam się czasem, dlaczego media tak nie lubią Bartłomieja Misiewicza. Wszak to człowiek przystojny, inteligentny, obyty, zaangażowany w sprawy polskie. Jednak niechęć jest ewidentna, o czym świadczy dzisiejsza pierwsza strona „Faktu”. „Misiewicz dostanie fuchę w telewizji?” – pyta gazeta, przytaczając uśmiechnięte zdjęcie wyżej wymienionego. Informuje, że wyrzucony z PiS Misiewicz może liczyć na posadę w prawicowej Telewizji Republika, gdzie miałby zająć się pozyskiwaniem reklam.

Wiadomość o byłym rzeczniku MON okazała się na tyle sensacyjna, że zepchnęła na bok inne informacje. Przykładowo taką, że była żona posła PiS Mariusza Kamińskiego, ożenionego obecnie z partyjną koleżanką Iloną Klejnowską, wymyśliła projekt ustawy, zamykającej Sejm przed zdrajcami małżeńskimi i rozwodnikami. Oznacza to, że do parlamentu nie mógłby już kandydować Marcin Dubieniecki, były mąż Marty Kaczyńskiej, bo – jak skwapliwie odnotowuje „Fakt” – ma już nową żonę, która z kolei rozwiodła się z Arturem Borucem.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii
Kraj
Szef BBN: Rosyjska rakieta nie powinna być natychmiast strącona
Kraj
Afera zbożowa wciąż nierozliczona. Coraz więcej firm podejrzanych o handel "zbożem technicznym" z Ukrainy
Kraj
Kraków. Zniknęło niebezpieczne urządzenie. Agencja Atomistyki ostrzega
Kraj
Konferencja Tadeusz Czacki Model United Nations