Będziemy obserwować każdy z rynków, na których będziemy działać wspólnie z Liberty, w Wielkiej Brytanii nasza współpraca się sprawdziła i jest ściślejsza.
- Liberty tłumaczyło nam, że start wspólnej oferty był na razie niemożliwy, bo wymagałoby to od Netfliksa złamania zasady jednakowej oferty cenowej dla wszystkich klientów.
W pewnych obszarach współpracę możemy jeszcze zacieśnić.
- Negocjujcie w Polsce z jakimiś innymi operatorami płatnej telewizji podobne porozumienia?
Jesteśmy na to otwarci, Liberty nie mają wyłączności na taką współpracę.
- Na takich samych zasadach?
Pewnie na podobnych, bo pozawieraliśmy już tyle partnerstw z operatorami, że musimy się trzymać jakiegoś standardu.
- Jak po starcie Netfliksa w Polsce będzie wyglądała Wasza polityka dotycząca udostępniania waszych własnych produkcji? Prawa do pokazywania „HoC” w Polsce miało dotychczas np. nc+.
Dla tych produkcji, które wprowadziliśmy na rynek, zanim wystartowaliśmy na całym świecie, czyli dla „HoC” i „Orange is the New Black”, nie zachowaliśmy globalnych praw tylko dla siebie. Ale do wszystkich innych ekskluzywnych produkcji, jak te Marvela , „The Crown” czy „Stranger things” mamy już wszystkie prawa.
- Czy te dwa wymienione przez pana pierwsze seriale zostaną u innych operatorów przez kolejne sezony?
Myślę, że tak, choć już nie na wyłączność, bo sami też je udostępnimy w Netfliksie.
- Narzeka pan na to, że wciąż brakuje wam wielu produkcji. Czy Jednolity Rynek Cyfrowy rozwiąże ten problem? Wszyscy twierdzą, że to Netflix i jemu podobne firmy zyskają na jego wprowadzeniu najbardziej.
Nie wydaje mi się. My chcemy być takim jednolitym rynkiem, ale na całym świecie, a nie tylko w Europie i rozumiem przez to udostępnianie wszystkim naszym użytkownikom wszystkich zasobów, jakie mamy. Jednolity Rynek Cyfrowy działa trochę inaczej – dzięki niemu będzie pani mogła mieć dostęp do swojego konta w takiej platformie, ale już nie tylko w Polsce, ale także np. podczas wyjazdu do Brukseli. Nie będzie to oznaczało, że polski i francuski użytkownik Netfliksa będzie mieć dostęp do takich samych treści. Tym niemniej ludziom bardzo podoba się idea stojąca za Jednolitym Rynkiem Cyfrowym.
- To co pomogłoby Wam rozwiązać Wasz problem z dystrybucją?
W miarę, jak będziemy rosnąć, będziemy kupować i produkować coraz więcej programów, dzięki czemu będziemy mieć więcej takich, do których będziemy mieć prawa na cały świat.
- Nie macie wrażenia, że rozpuściliście trochę swoich klientów? Coraz więcej produkcji własnych, a potem nagle 13 nominacji do Emmy i rozczarowanie.
Zdobyliśmy w tym roku dziewięć statuetek. Choć to prawda, że to mniej niż HBO. I mam nadzieję, że nasi widzowie nadal czują się rozpieszczeni, w każdym razie będziemy robić wszystko, by byli coraz bardziej zadowoleni z naszych kolejnych produkcji.
- Jest jeszcze jakiś rynek, który zamierzacie w przyszłości podbić?
Nie mam poczucie, że tak do końca podbiliśmy jakikolwiek, bo nawet w USA docieramy dziś do połowy domów. Nawet tam jest więc jeszcze sporo do zrobienia.
- Wszyscy pytają Was o start w Chinach?
Na razie po prostu kontynuujemy tam rozmowy.
- Myśleliście kiedyś o produkowaniu serialu w technologii 360 stopni? W Polsce właśnie rusza taki pierwszy.
To jest coś, czemu się uważnie przyglądamy, ale na razie jesteśmy skupieni raczej na 4K i HDR, by po prostu dostarczać lepszej jakości tradycyjne wideo.
-Jaka część Waszych treści jest dziś dostępna w 4K?
Mamy w niej już ok. 600 godzin produkcji.
- Spodziewacie się, że w Polsce pojawi się Wasza amerykańska konkurencja w rodzaju Hulu czy Amazon Prime?
Amazona i HBO. HBO już tu zresztą macie.
- Myśli Pan, że HBO zacznie tu sprzedawać dostępy do HBO niezależnie od innych usług? Np. dostępu do Internetu?
Pewnie tak, robią tak już na wielu innych rynkach, oferując HBO Now – w Skandynawii, Hiszpanii i w Meksyku.
- Czy to dla Was zagrożenie?
W USA w ciągu ostatnich lat rośliśmy bardzo szybko i HBO też rosło. Sam jestem ich klientem, bo po prostu mają świetne programy. Nie sądzę, żeby to było zagrożenie: i my i oni mogą się mieć świetnie, produkują każdy swoje dobrej jakości treści.
- Jak chcecie zwiększać przychody w przyszłości w sytuacji, gdy ludzie reagują na podwyżki cen niechęcią, co widzieliśmy niedawno w USA?
Na razie nasze przychody, także w USA, wciąż rosną. Nikt oczywiście nie lubi podwyżek. Dlatego skupimy się bardziej na rozszerzaniu oferty o nowe seriale i filmy, których ludzie od nas oczekują.
- Co najchętniej oglądają na Netfliksie polscy widzowie?
Reed Hastings: Zazwyczaj wszędzie to są te największe nasze produkcje. W Polsce to teraz serial „Narcos” , który można obejrzeć w polskiej wersji językowej – jeśli ktoś woli tak - albo po angielsku. Dobrze radzi sobie też „DareDevil”.
- Gromadzicie jakieś dane na temat tego, jak dokładnie polscy widzowie Was oglądają? Rozmawiałam niedawno z przedstawicielką firmy badawczej Nielsen i mówiła, że Nielsen znalazł sposób na śledzenie tego, ile razy odtworzony został na Netfliksie konkretny program.
Dbamy o prywatność takich danych i nie podajemy na ich temat żadnych szczegółów. Czasem Nielsen rzeczywiście jakoś do niech dociera i walczymy z nimi w tej sprawie. To, co z tych danych wynika, to to, że im więcej programów udostępniamy, tym więcej odsłon ma nasz serwis.
- Na czym się opieracie, gdy podejmujecie decyzje o inwestowaniu w nową lokalną produkcję? Wykorzystujecie narzędzie big data?
One są raczej przydatne działaniach marketingowych - gdy wprowadzamy jakiś nowy program na rynek podpowiadają, do kogo należy trafić z jego promocją. Ale decyzje dotyczące scenariuszy czy obsady to decyzje twórczej natury i podejmuje je nasz zespół.
- Jak Wasz międzynarodowy zespół może być pewien że trafi w gusta widowni na zupełnie nowych nieznanych wam rynkach?
Nigdy nie wiemy tego na pewno. To zawsze podejmowanie jakiegoś ryzyka, ale z czasem uczymy się wiele z już podjętych decyzji.
-Negocjujecie teraz z jakąś polską firmą lokalną produkcję? W ogóle szukacie tu teraz takich możliwości?
Generalnie o dużych lokalnych produkcjach zaczynamy myśleć w dwa-trzy lata od startu na jakimś rynku. Tak było we Włoszech, Francji czy Niemczech, bo w Hiszpanii zaczęliśmy produkcję szybciej –w rok od wejścia na tamten rynek.
- Ilu macie w Polsce subskrybentów i dlaczego to właśnie Polska, jako jedyna oprócz Turcji, zyskała polską wersję języczną?
To duży rynek, silny gospodarczo, macie rozwinięty dostęp do Internetu. Dotychczas nasz interfejs był wszędzie anglojęzyczny. Teraz ruszamy z polskim licząc, że docelowo Netfliksa będzie mieć jedna trzecia z polskich gospodarstw domowych, czyli taki sam odsetek, jak w Kanadzie czy w krajach Ameryki Południowej.
- Kiedy tak się stanie?
Myślę, że za jakieś siedem lat.
- Dopiero za siedem lat???
Tyle zajęło nam dojście do takiego odsetka na innych dojrzałych rynkach w rodzaju kanadyjskiego, w Wielkiej Brytanii czy Brazyli.
- Według lokalnych badań Netflix ma w Polsce ok. 0,5 mln abonentów?
Nie mogę komentować takich danych.
- Który ze 130 rynków, na jakich ruszyliście w styczniu, najbardziej Was zaskoczył i dlaczego?
Mamy już sporo informacji zebranych na tych wszystkich rynkach na temat tego, jak ludzie interesują się tam Netfliksem i Polska była jedynym, na którym od początku widzieliśmy wielkie zainteresowanie nami. Dlatego chcieliśmy tu już wystartować w docelowym kształcie w lokalnej wersji językowej - zajęło nam to dziewięć miesięcy. To Polska była więc rynkiem, który nas najbardziej zaskoczył. Macie naprawdę szybkie LTE.
- Czego oczekujecie po świeżo ogłoszonym partnerstwie z operatorami należącymi do Liberty Global? Prezes Liberty Global wskazywał, że to pomoże Wam obniżyć wskaźniki odłączeń.
Dzięki partnerstwu z UPC w Polsce możemy zapewnić widzom lepszy odbiór naszych treści w technologii 4K, łatwiejszy sposób płatności, obniżyć wskaźnik odłączeń i ogólnie poprawić odbiór naszych treści, które będą niedługo dostępne od razu po włączenia telewizora podłączonego do dekodera UPC.
- Zamierzacie jakoś mocniej połączyć wasze oferty?
Będziemy obserwować każdy z rynków, na których będziemy działać wspólnie z Liberty, w Wielkiej Brytanii nasza współpraca się sprawdziła i jest ściślejsza.
- Liberty tłumaczyło nam, że start wspólnej oferty był na razie niemożliwy, bo wymagałoby to od Netfliksa złamania zasady jednakowej oferty cenowej dla wszystkich klientów.
W pewnych obszarach współpracę możemy jeszcze zacieśnić.
- Negocjujcie w Polsce z jakimiś innymi operatorami płatnej telewizji podobne porozumienia?
Jesteśmy na to otwarci, Liberty nie mają wyłączności na taką współpracę.
- Na takich samych zasadach?
Pewnie na podobnych, bo pozawieraliśmy już tyle partnerstw z operatorami, że musimy się trzymać jakiegoś standardu.
- Jak po starcie Netfliksa w Polsce będzie wyglądała Wasza polityka dotycząca udostępniania waszych własnych produkcji? Prawa do pokazywania „HoC” w Polsce miało dotychczas np. nc+.
Dla tych produkcji, które wprowadziliśmy na rynek, zanim wystartowaliśmy na całym świecie, czyli dla „HoC” i „Orange is the New Black”, nie zachowaliśmy globalnych praw tylko dla siebie. Ale do wszystkich innych ekskluzywnych produkcji, jak te Marvela , „The Crown” czy „Stranger things” mamy już wszystkie prawa.
- Czy te dwa wymienione przez pana pierwsze seriale zostaną u innych operatorów przez kolejne sezony?
Myślę, że tak, choć już nie na wyłączność, bo sami też je udostępnimy w Netfliksie.
- Narzeka pan na to, że wciąż brakuje wam wielu produkcji. Czy Jednolity Rynek Cyfrowy rozwiąże ten problem? Wszyscy twierdzą, że to Netflix i jemu podobne firmy zyskają na jego wprowadzeniu najbardziej.
Nie wydaje mi się. My chcemy być takim jednolitym rynkiem, ale na całym świecie, a nie tylko w Europie i rozumiem przez to udostępnianie wszystkim naszym użytkownikom wszystkich zasobów, jakie mamy. Jednolity Rynek Cyfrowy działa trochę inaczej – dzięki niemu będzie pani mogła mieć dostęp do swojego konta w takiej platformie, ale już nie tylko w Polsce, ale także np. podczas wyjazdu do Brukseli. Nie będzie to oznaczało, że polski i francuski użytkownik Netfliksa będzie mieć dostęp do takich samych treści. Tym niemniej ludziom bardzo podoba się idea stojąca za Jednolitym Rynkiem Cyfrowym.
- To co pomogłoby Wam rozwiązać Wasz problem z dystrybucją?
W miarę, jak będziemy rosnąć, będziemy kupować i produkować coraz więcej programów, dzięki czemu będziemy mieć więcej takich, do których będziemy mieć prawa na cały świat.
- Nie macie wrażenia, że rozpuściliście trochę swoich klientów? Coraz więcej produkcji własnych, a potem nagle 13 nominacji do Emmy i rozczarowanie.
Zdobyliśmy w tym roku dziewięć statuetek. Choć to prawda, że to mniej niż HBO. I mam nadzieję, że nasi widzowie nadal czują się rozpieszczeni, w każdym razie będziemy robić wszystko, by byli coraz bardziej zadowoleni z naszych kolejnych produkcji.
- Jest jeszcze jakiś rynek, który zamierzacie w przyszłości podbić?
Nie mam poczucie, że tak do końca podbiliśmy jakikolwiek, bo nawet w USA docieramy dziś do połowy domów. Nawet tam jest więc jeszcze sporo do zrobienia.
- Wszyscy pytają Was o start w Chinach?
Na razie po prostu kontynuujemy tam rozmowy.
- Myśleliście kiedyś o produkowaniu serialu w technologii 360 stopni? W Polsce właśnie rusza taki pierwszy.
To jest coś, czemu się uważnie przyglądamy, ale na razie jesteśmy skupieni raczej na 4K i HDR, by po prostu dostarczać lepszej jakości tradycyjne wideo.
-Jaka część Waszych treści jest dziś dostępna w 4K?
Mamy w niej już ok. 600 godzin produkcji.
- Spodziewacie się, że w Polsce pojawi się Wasza amerykańska konkurencja w rodzaju Hulu czy Amazon Prime?
Amazona i HBO. HBO już tu zresztą macie.
- Myśli Pan, że HBO zacznie tu sprzedawać dostępy do HBO niezależnie od innych usług? Np. dostępu do Internetu?
Pewnie tak, robią tak już na wielu innych rynkach, oferując HBO Now – w Skandynawii, Hiszpanii i w Meksyku.
- Czy to dla Was zagrożenie?
W USA w ciągu ostatnich lat rośliśmy bardzo szybko i HBO też rosło. Sam jestem ich klientem, bo po prostu mają świetne programy. Nie sądzę, żeby to było zagrożenie: i my i oni mogą się mieć świetnie, produkują każdy swoje dobrej jakości treści.
- Jak chcecie zwiększać przychody w przyszłości w sytuacji, gdy ludzie reagują na podwyżki cen niechęcią, co widzieliśmy niedawno w USA?
Na razie nasze przychody, także w USA, wciąż rosną. Nikt oczywiście nie lubi podwyżek. Dlatego skupimy się bardziej na rozszerzaniu oferty o nowe seriale i filmy, których ludzie od nas oczekują.
- Co najchętniej oglądają na Netfliksie polscy widzowie?
Reed Hastings: Zazwyczaj wszędzie to są te największe nasze produkcje. W Polsce to teraz serial „Narcos” , który można obejrzeć w polskiej wersji językowej – jeśli ktoś woli tak - albo po angielsku. Dobrze radzi sobie też „DareDevil”.
- Gromadzicie jakieś dane na temat tego, jak dokładnie polscy widzowie Was oglądają? Rozmawiałam niedawno z przedstawicielką firmy badawczej Nielsen i mówiła, że Nielsen znalazł sposób na śledzenie tego, ile razy odtworzony został na Netfliksie konkretny program.
Dbamy o prywatność takich danych i nie podajemy na ich temat żadnych szczegółów. Czasem Nielsen rzeczywiście jakoś do niech dociera i walczymy z nimi w tej sprawie. To, co z tych danych wynika, to to, że im więcej programów udostępniamy, tym więcej odsłon ma nasz serwis.
- Na czym się opieracie, gdy podejmujecie decyzje o inwestowaniu w nową lokalną produkcję? Wykorzystujecie narzędzie big data?
One są raczej przydatne działaniach marketingowych - gdy wprowadzamy jakiś nowy program na rynek podpowiadają, do kogo należy trafić z jego promocją. Ale decyzje dotyczące scenariuszy czy obsady to decyzje twórczej natury i podejmuje je nasz zespół.
- Jak Wasz międzynarodowy zespół może być pewien że trafi w gusta widowni na zupełnie nowych nieznanych wam rynkach?
Nigdy nie wiemy tego na pewno. To zawsze podejmowanie jakiegoś ryzyka, ale z czasem uczymy się wiele z już podjętych decyzji.
-Negocjujecie teraz z jakąś polską firmą lokalną produkcję? W ogóle szukacie tu teraz takich możliwości?
Generalnie o dużych lokalnych produkcjach zaczynamy myśleć w dwa-trzy lata od startu na jakimś rynku. Tak było we Włoszech, Francji czy Niemczech, bo w Hiszpanii zaczęliśmy produkcję szybciej –w rok od wejścia na tamten rynek.
- Ilu macie w Polsce subskrybentów i dlaczego to właśnie Polska, jako jedyna oprócz Turcji, zyskała polską wersję języczną?
To duży rynek, silny gospodarczo, macie rozwinięty dostęp do Internetu. Dotychczas nasz interfejs był wszędzie anglojęzyczny. Teraz ruszamy z polskim licząc, że docelowo Netfliksa będzie mieć jedna trzecia z polskich gospodarstw domowych, czyli taki sam odsetek, jak w Kanadzie czy w krajach Ameryki Południowej.
- Kiedy tak się stanie?
Myślę, że za jakieś siedem lat.
- Dopiero za siedem lat???
Tyle zajęło nam dojście do takiego odsetka na innych dojrzałych rynkach w rodzaju kanadyjskiego, w Wielkiej Brytanii czy Brazyli.
- Według lokalnych badań Netflix ma w Polsce ok. 0,5 mln abonentów?
Nie mogę komentować takich danych.
- Który ze 130 rynków, na jakich ruszyliście w styczniu, najbardziej Was zaskoczył i dlaczego?
Mamy już sporo informacji zebranych na tych wszystkich rynkach na temat tego, jak ludzie interesują się tam Netfliksem i Polska była jedynym, na którym od początku widzieliśmy wielkie zainteresowanie nami. Dlatego chcieliśmy tu już wystartować w docelowym kształcie w lokalnej wersji językowej - zajęło nam to dziewięć miesięcy. To Polska była więc rynkiem, który nas najbardziej zaskoczył. Macie naprawdę szybkie LTE.
- Czego oczekujecie po świeżo ogłoszonym partnerstwie z operatorami należącymi do Liberty Global? Prezes Liberty Global wskazywał, że to pomoże Wam obniżyć wskaźniki odłączeń.
Dzięki partnerstwu z UPC w Polsce możemy zapewnić widzom lepszy odbiór naszych treści w technologii 4K, łatwiejszy sposób płatności, obniżyć wskaźnik odłączeń i ogólnie poprawić odbiór naszych treści, które będą niedługo dostępne od razu po włączenia telewizora podłączonego do dekodera UPC.
- Zamierzacie jakoś mocniej połączyć wasze oferty?
Będziemy obserwować każdy z rynków, na których będziemy działać wspólnie z Liberty, w Wielkiej Brytanii nasza współpraca się sprawdziła i jest ściślejsza.
- Liberty tłumaczyło nam, że start wspólnej oferty był na razie niemożliwy, bo wymagałoby to od Netfliksa złamania zasady jednakowej oferty cenowej dla wszystkich klientów.
W pewnych obszarach współpracę możemy jeszcze zacieśnić.
- Negocjujcie w Polsce z jakimiś innymi operatorami płatnej telewizji podobne porozumienia?
Jesteśmy na to otwarci, Liberty nie mają wyłączności na taką współpracę.
- Na takich samych zasadach?
Pewnie na podobnych, bo pozawieraliśmy już tyle partnerstw z operatorami, że musimy się trzymać jakiegoś standardu.
- Jak po starcie Netfliksa w Polsce będzie wyglądała Wasza polityka dotycząca udostępniania waszych własnych produkcji? Prawa do pokazywania „HoC” w Polsce miało dotychczas np. nc+.
Dla tych produkcji, które wprowadziliśmy na rynek, zanim wystartowaliśmy na całym świecie, czyli dla „HoC” i „Orange is the New Black”, nie zachowaliśmy globalnych praw tylko dla siebie. Ale do wszystkich innych ekskluzywnych produkcji, jak te Marvela , „The Crown” czy „Stranger things” mamy już wszystkie prawa.
- Czy te dwa wymienione przez pana pierwsze seriale zostaną u innych operatorów przez kolejne sezony?
Myślę, że tak, choć już nie na wyłączność, bo sami też je udostępnimy w Netfliksie.
- Narzeka pan na to, że wciąż brakuje wam wielu produkcji. Czy Jednolity Rynek Cyfrowy rozwiąże ten problem? Wszyscy twierdzą, że to Netflix i jemu podobne firmy zyskają na jego wprowadzeniu najbardziej.
Nie wydaje mi się. My chcemy być takim jednolitym rynkiem, ale na całym świecie, a nie tylko w Europie i rozumiem przez to udostępnianie wszystkim naszym użytkownikom wszystkich zasobów, jakie mamy. Jednolity Rynek Cyfrowy działa trochę inaczej – dzięki niemu będzie pani mogła mieć dostęp do swojego konta w takiej platformie, ale już nie tylko w Polsce, ale także np. podczas wyjazdu do Brukseli. Nie będzie to oznaczało, że polski i francuski użytkownik Netfliksa będzie mieć dostęp do takich samych treści. Tym niemniej ludziom bardzo podoba się idea stojąca za Jednolitym Rynkiem Cyfrowym.
- To co pomogłoby Wam rozwiązać Wasz problem z dystrybucją?
W miarę, jak będziemy rosnąć, będziemy kupować i produkować coraz więcej programów, dzięki czemu będziemy mieć więcej takich, do których będziemy mieć prawa na cały świat.
- Nie macie wrażenia, że rozpuściliście trochę swoich klientów? Coraz więcej produkcji własnych, a potem nagle 13 nominacji do Emmy i rozczarowanie.
Zdobyliśmy w tym roku dziewięć statuetek. Choć to prawda, że to mniej niż HBO. I mam nadzieję, że nasi widzowie nadal czują się rozpieszczeni, w każdym razie będziemy robić wszystko, by byli coraz bardziej zadowoleni z naszych kolejnych produkcji.
- Jest jeszcze jakiś rynek, który zamierzacie w przyszłości podbić?
Nie mam poczucie, że tak do końca podbiliśmy jakikolwiek, bo nawet w USA docieramy dziś do połowy domów. Nawet tam jest więc jeszcze sporo do zrobienia.
- Wszyscy pytają Was o start w Chinach?
Na razie po prostu kontynuujemy tam rozmowy.
- Myśleliście kiedyś o produkowaniu serialu w technologii 360 stopni? W Polsce właśnie rusza taki pierwszy.
To jest coś, czemu się uważnie przyglądamy, ale na razie jesteśmy skupieni raczej na 4K i HDR, by po prostu dostarczać lepszej jakości tradycyjne wideo.
-Jaka część Waszych treści jest dziś dostępna w 4K?
Mamy w niej już ok. 600 godzin produkcji.
- Spodziewacie się, że w Polsce pojawi się Wasza amerykańska konkurencja w rodzaju Hulu czy Amazon Prime?
Amazona i HBO. HBO już tu zresztą macie.
- Myśli Pan, że HBO zacznie tu sprzedawać dostępy do HBO niezależnie od innych usług? Np. dostępu do Internetu?
Pewnie tak, robią tak już na wielu innych rynkach, oferując HBO Now – w Skandynawii, Hiszpanii i w Meksyku.
- Czy to dla Was zagrożenie?
W USA w ciągu ostatnich lat rośliśmy bardzo szybko i HBO też rosło. Sam jestem ich klientem, bo po prostu mają świetne programy. Nie sądzę, żeby to było zagrożenie: i my i oni mogą się mieć świetnie, produkują każdy swoje dobrej jakości treści.
- Jak chcecie zwiększać przychody w przyszłości w sytuacji, gdy ludzie reagują na podwyżki cen niechęcią, co widzieliśmy niedawno w USA?
Na razie nasze przychody, także w USA, wciąż rosną. Nikt oczywiście nie lubi podwyżek. Dlatego skupimy się bardziej na rozszerzaniu oferty o nowe seriale i filmy, których ludzie od nas oczekują.