Kreml uderza w lidera rosyjskiego internetu. Miliardowe straty

W ciągu pięciu godzin obrad rosyjskiej Dumy największy koncern internetowy Rosji stracił na wartości ponad miliard dolarów.

Aktualizacja: 12.10.2019 22:58 Publikacja: 12.10.2019 20:27

Kreml (Fot. ikhou / Foter / CC BY-SA)

Kreml (Fot. ikhou / Foter / CC BY-SA)

Foto: Foter

W końcu tygodnia Duma - niższa izba rosyjskiego parlamentu -zajmowała się nowelizacją ustawy, która zabroni cudzoziemcom posiadania więcej niż 20 proc. akcji „znaczących dla infrastruktury komunikacyjnej i informacyjnej” spółek internetowych. Takie ograniczenia od 2016 r. obowiązują już w rosyjskich mediach.

Jak tylko zaczęły się obrady Dumy, akcje koncernu Yandex - lidera branży internetowej Rosji, zaczęły gwałtownie tracić na wartości. W ciągu godziny Yandex potaniał o 3,6 proc., a po pięciu godzinach o 10 proc., czyli stracił na wartości miliard dolarów.

Inwestorzy gwałtownie pozbywali się akcji także w piątek. W szczycie wyprzedaży papiery potaniały o 20,4 proc.

- Ustawa, którą zajęła się Duma, jest dyskryminująca i w rzeczywistości ogranicza rosyjskim firmom dostęp do międzynarodowego finansowania. Zamiast szczytnego głoszonego celu o ochronie rynku rosyjskiego, poprawki to strzał w nogę rosyjskim technologiom - oświadczyła Jelena Bunina, dyrektor generalna Yandexu.

Koncern startował w 1997 r. z trzema serwerami za 10 tys. dolarów. We wrześniu 2019 r. firma znalazła się na 24 miejscu w rankingu najszybciej rosnących biznesów świata przygotowanym przez magazyn Fortune. Jej wartość wyceniona została na 9,6 mld dol.

Yandex jest od dawna solą w oku Kremla. Urzędnicy z dworu Władimira Putina oraz rosyjska bezpieka nie mogą kontrolować serwisów informacyjnych koncernu; nie podoba im się też niezależność i aktywność medialna grupy. 

„Ograniczenia w dostępie do globalnych i rosyjskich serwisów internetowych stanowi zagrożenie przede wszystkim dla rosyjskiego internetu. Brak wolności wyboru przez użytkowników jest główną konsekwencją blokady” - mówił w maju Oczir Mandżikow dyrektor ds. kontaktów społecznych Yandex oceniając próby Kremla blokowania mesendżerów.

Rosyjski nadzór konsumencki Roskomnadzor 27 kwietnia umieścił na liście zabronionych na terenie Rosji źródeł IP adresy Yandex, W kontakcie, Twitter, Facebook, Odnokłassniki, Yahoo i Liveinternet. Dzień później decyzja została zmieniona i adresy usunięte z czarnej listy.

Wielu ekspertów uważa, że Kreml jest gotowy na całkowite zablokowanie Rosjanom łączności ze światem, jeżeli sieci nie podporządkują się i nie udostępnią kodów szyfrujących.

Na razie udział inwestorów zagranicznych w kapitale Yandex gwarantuje koncernowi niezależność finansową, a to oznacza też niezależność informacyjną i możliwość realizacji wielu projektów związanych z wolnością internetu. To właśnie ograniczenie tej niezależności i chęć kontroli rosyjskiego internetu wydaje się być celem Władimira Putina i jego ludzi.

Nowelizacji przeciwne są nie tylko spółki internetowe (ustawa oprócz Yandexu uderzy jeszcze w 3-4 inne), ale też resort łączności, gdzie nowe przepisy uznano za niejasne. Na razie projekt skierowany został do komisji, która ma doprowadzić do „zbliżania stanowisk w wyborze między bezpieczeństwem a inwestycjami”. Pierwsze czytanie zapowiedziano na listopad.  

W końcu tygodnia Duma - niższa izba rosyjskiego parlamentu -zajmowała się nowelizacją ustawy, która zabroni cudzoziemcom posiadania więcej niż 20 proc. akcji „znaczących dla infrastruktury komunikacyjnej i informacyjnej” spółek internetowych. Takie ograniczenia od 2016 r. obowiązują już w rosyjskich mediach.

Jak tylko zaczęły się obrady Dumy, akcje koncernu Yandex - lidera branży internetowej Rosji, zaczęły gwałtownie tracić na wartości. W ciągu godziny Yandex potaniał o 3,6 proc., a po pięciu godzinach o 10 proc., czyli stracił na wartości miliard dolarów.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Media
Unia Europejska i USA celują w TikToka. Chiński gigant uzależnia użytkowników
Media
Wybory samorządowe na celowniku AI. Polska znalazła się na czarnej liście
Media
Telewizje zarobią na streamingu. Platformy wchodzą na rynek reklamy
Media
Koniec ekspansji platform streamingowych? Netflix ukryje dane
Media
Nie żyje Tomasz Świderek. Przez lata pisał w „Rz” o telekomunikacji