Jako piłkarz sędziów nie lubił. Sylwetka Szymona Marciniaka

Szymon Marciniak, to pierwszy polski arbiter od 20 lat, który poprowadził mecz na mundialu (Argentyna z Islandią). Będzie także sędzią głównym spotkania Niemiec ze Szwecją w sobotę o godzinie 20.00.

Aktualizacja: 22.06.2018 13:25 Publikacja: 22.06.2018 00:01

Szymon Marciniak i Argentyńczyk Lionel Messi

Szymon Marciniak i Argentyńczyk Lionel Messi

Foto: AFP

A może sędziować nie tylko w fazie grupowej turnieju. Sam żartuje, że finał mu nie grozi, bo jeśli sędziowałby mecz o najważniejsze trofeum na świecie w wieku 37 lat, to właściwie mógłby kończyć karierę.

Zaczynał od kolarstwa, co – jak sam przyznaje – ukształtowało jego charakter. W wieku kilkunastu lat musiał przejeżdżać treningowo 100 km bez względu na to, czy na dworze deszcz, śnieg, mróz czy skwar. Jeśli zostałby gdzieś po drodze, to nikt by na niego nie poczekał. Musisz dać radę, a jak się popłaczesz, to wytrzyj łzy liściem z drzewa, słyszał od trenerów.

Wieczorami i tak znajdował czas, by pokopać ukochaną piłkę. Może dlatego teraz tak mocną stroną Marciniaka jest przygotowanie fizyczne? Na poważnie sędziowaniem zajął się dość późno, bo dopiero w wieku 25 lat. Na kurs poszedł cztery lata wcześniej, ale przez pewien czas łączył sędziowanie z graniem w piłkę.

W pewnym momencie, jak sam mówi, zdał sobie sprawę, że kariery nie zrobi, a jako arbiter ma szansę zajść dużo dalej, bo z każdej strony słyszał, że dobrze mu to wychodzi.

Systematycznie piął się po szczeblach kariery. Pierwszy mecz w kwalifikacjach do Ligi Europy poprowadził w 2011 roku, a rok później był już rozjemcą w kwalifikacjach Ligi Mistrzów oraz meczu eliminacyjnym do mistrzostw świata (Portugalia – Azerbejdżan). Dwa lata później sędziował pierwszy mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów (Juventus – Malmoe), a obserwował go sam Pierluigi Collina, który po spotkaniu dawał młodszemu koledze wskazówki.

Od tego czasu najlepszy polski arbiter dodał do swojego CV wiele prestiżowych spotkań: półfinały i ćwierćfinały europejskich pucharów, finał mistrzostw Europy U21 w 2015 roku. Był jednym z arbitrów, którzy prowadzili mecze na Euro 2016 we Francji. O jego klasie świadczy fakt, że zapraszano go również do poprowadzenia prestiżowych meczów towarzyskich, np. Francja – Portugalia czy Holandia – Meksyk.

Już od jakiegoś czasu można było się spodziewać, że Marciniak (razem z asystentami Pawłem Sokolnickim i Tomaszem Listkiewiczem) pojedzie do Rosji, bo FIFA niczego nie zostawia przypadkowi i grupę najzdolniejszych arbitrów przygotowuje do największych wyzwań wcześniej.

Do turnieju w Rosji przygotowywał się na specjalnych szkoleniach. Przechodził też testy sprawnościowe, bo dzisiaj, ze względu na tempo gry, arbitrzy muszą być przygotowani fizycznie nie gorzej od piłkarzy, a jeśli zespoły nastawią się na rozgrywanie akcji długimi przerzutami, to w szybkim tempie trzeba pokonywać na boisku wiele kilometrów.

Marciniak wspomina, że kiedyś, jeszcze jako młody zawodnik, dawał się we znaki sędziom. Dopiero kiedy przeszedł na drugą stronę i lepiej poznał przepisy, zrozumiał, że często bywał niesprawiedliwy. Nie ma problemów z radzeniem sobie z krytyką z trybun, chociaż zdarzają mu się sytuacje kontrowersyjne. W poprzednim sezonie podyktował rzut karny za zagranie ręką przez obrońcę Lecha Wołodymyra Kostewycza. Sam przyznał się do błędu za podyktowanie rzutu wolnego pośredniego, który dał gola Jagiellonii w meczu z Arką. Był również krytykowany za decyzje podejmowane w marcowym meczu LM Tottenham – Juventus.

Błędy sędziom się zdarzają, dlatego FIFA podjęła decyzję, by na mistrzostwach świata wspomagał ich system wideoweryfikacji VAR. Jednym z arbitrów obsługujących tę aparaturę będzie Polak Paweł Gil.

A może sędziować nie tylko w fazie grupowej turnieju. Sam żartuje, że finał mu nie grozi, bo jeśli sędziowałby mecz o najważniejsze trofeum na świecie w wieku 37 lat, to właściwie mógłby kończyć karierę.

Zaczynał od kolarstwa, co – jak sam przyznaje – ukształtowało jego charakter. W wieku kilkunastu lat musiał przejeżdżać treningowo 100 km bez względu na to, czy na dworze deszcz, śnieg, mróz czy skwar. Jeśli zostałby gdzieś po drodze, to nikt by na niego nie poczekał. Musisz dać radę, a jak się popłaczesz, to wytrzyj łzy liściem z drzewa, słyszał od trenerów.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową
Sport
Paryż 2024. Kim jest Katarzyna Niewiadoma, polska nadzieja na medal igrzysk olimpijskich
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sport
Igrzyska w Paryżu w mętnej wodzie. Sekwana wciąż jest brudna