Belgia-Anglia 2:0: Historyczny sukces Belgów

Belgia pokonała Anglię 2:0 w meczu o trzecie miejsce mistrzostw świata. To największy sukces Czerwonych Diabłów w historii ich startów na mundialach.

Aktualizacja: 15.07.2018 07:02 Publikacja: 14.07.2018 19:11

Belgia-Anglia 2:0: Historyczny sukces Belgów

Foto: AFP

Z 22 piłkarzy, którzy wybiegli na boisko w Sankt Petersburgu aż dziewiętnastu gra w klubach Premier League: jedenastu Anglików i ośmiu Belgów. Wszyscy się świetnie znają, w kilku przypadkach są kolegami z tego samego klubu. Roberto Martinez przed objęciem funkcji selekcjonera reprezentacji Belgii 21 lat spędził na Wyspach Brytyjskich. Najpierw jako piłkarz m.in. Swansea, a do roku 2016 trener. Dla kadry Belgii pozostawił Everton.

Tyle że ani on, ani tym bardziej belgijscy zawodnicy nie mają mentalności tamtejszych trenerów i piłkarzy. Anglia, uważana po kilku wygranych meczach za jednego z faworytów całego turnieju, w najważniejszych momentach zawiodła. O ile można jeszcze zrozumieć porażkę z natchnioną Chorwacją, o tyle grę przeciw Belgom już nie.

Belgowie od pierwszych minut mieli przewagę. Gol zdobyty przez Thomasa Meuniera już w czwartej minucie znacznie ułatwił im zadanie. Wydawało się, że Anglicy w ogóle się nie zorientowali, że mecz się rozpoczął. Gol padł po czwartym podaniu od rozpoczęcia akcji przez bramkarza Thibaut Courtois. Wykończył ją Nacer Chadli, podając do Meuniera, który pod bramką wyprzedził Danny’ego Rose’a.

Podstawowa różnica w grze obydwu drużyn polegała na tym, że Anglicy, im bliżej bramki tym wolniej biegali i podawali sobie piłkę, a Belgowie robili to szybciej. Nic dziwnego, że w całym turnieju z dwunastu goli Anglików aż dziewięć padło po rzutach karnych, wolnych i rożnych. Oni inaczej za bardzo nie potrafią.
W całym meczu Anglia przeprowadziła tylko jedną naprawdę ładną akcję, po której Eric Dier znalazł się w świetnej sytuacji, ale po jego strzale piłkę sprzed linii wybił Toby Alderweireld. To działo się w krótkim okresie naporu Anglików, kończącym się ich niecelnym strzałami głową po rzutach wolnych lub rożnych.

Ale nawet wtedy, w 80. minucie Belgowie przeprowadzili wspaniała kontrę, składającą się z sześciu podań bez zatrzymywania piłki. Pokonali dzięki temu całe boisko, a strzał z woleja Meuniera obronił Jordan Pickford. Gdyby akcja zakończyła się golem, pokazywano by ją, jako jedną z najpiękniejszych na mundialu. Dwie minuty później, po przejęciu piłki przez Kevina van de Bruyne Eden Hazard zdobył drugiego gola. Mimo, że do końca pozostawało jeszcze ponad dziesięć minut Anglicy  złożyli broń. Przegrywali ten mecz zasłużenie i w kiepskim stylu, tracąc sporo sympatii kibiców nie tylko w swoim kraju.

W reprezentacji Anglii wszyscy grali podobnie, Nie było tam ani jednej gwiazdy, nikogo, kto porwałby kolegów. Prawdopodobny król strzelców mundialu Harry Kane już w drugim kolejnym meczu nie oddał strzału na bramkę.

Belgowie mieli zespół, składający się z jedenastu indywidualności. Ich przewaga przez chwilę nie była zagrożona. No i Belgia miała Edena Hazarda, kandydata do Złotej Piłki dla najlepszego uczestnika finałów. On powinien być wyrzutem sumienia dla wszystkich pomocników, którym się wydaje, że potrafią grać w piłkę. Z reprezentantami Polski włącznie.

Trzecie miejsce Belgów to ich największy sukces w historii. Pobili osiągnięcie z mundialu w Meksyku, w roku 1986, kiedy w meczu o trzecie miejsce przegrali z Francją rzutami karnymi.

Belgia - Anglia 2:0 (1:0)

Bramki: Meunier (4.), Hazard (82.)

Żółte kartki: Witsel (Belgia); Stones, Maguire (Anglia). Sędziował Alireza Faghani (Iran).

Belgia: Courtois - Alderweireld, Kompany, Vertonghen - Meunier, Tielemans (78, Dembele), Witsel, Chadli (39, Vermaelen) - De Bruyne, Lukaku (60, Mertens), Hazard

Anglia: Pickford - Jones, Stones, Maguire, Trippier, Loftus-Cheek (84, Alli), Dier, Delph, Rose (46, Lingard) - Sterling (46, Rashford), Kane.

Z 22 piłkarzy, którzy wybiegli na boisko w Sankt Petersburgu aż dziewiętnastu gra w klubach Premier League: jedenastu Anglików i ośmiu Belgów. Wszyscy się świetnie znają, w kilku przypadkach są kolegami z tego samego klubu. Roberto Martinez przed objęciem funkcji selekcjonera reprezentacji Belgii 21 lat spędził na Wyspach Brytyjskich. Najpierw jako piłkarz m.in. Swansea, a do roku 2016 trener. Dla kadry Belgii pozostawił Everton.

Tyle że ani on, ani tym bardziej belgijscy zawodnicy nie mają mentalności tamtejszych trenerów i piłkarzy. Anglia, uważana po kilku wygranych meczach za jednego z faworytów całego turnieju, w najważniejszych momentach zawiodła. O ile można jeszcze zrozumieć porażkę z natchnioną Chorwacją, o tyle grę przeciw Belgom już nie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową
Sport
Paryż 2024. Kim jest Katarzyna Niewiadoma, polska nadzieja na medal igrzysk olimpijskich
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sport
Igrzyska w Paryżu w mętnej wodzie. Sekwana wciąż jest brudna