Złote rękawice: Bramkarze bohaterami mundialu

Pickford, Subasić, Courtois, Lloris – bez nich nie byłoby sukcesów Anglii, Chorwacji, Belgii i Francji. Tylko jeden zostanie mistrzem świata.

Aktualizacja: 09.07.2018 15:04 Publikacja: 08.07.2018 19:29

Złote rękawice: Bramkarze bohaterami mundialu

Foto: AFP

Jeszcze rok temu słyszeli o nim jedynie kibice w Anglii. Mówiono, że jest za niski i za mało doświadczony, żeby stać w bramce poważnego zespołu w wielkim turnieju. Obawiano się, że nie poradzi sobie z presją.

Przed mundialem Jordan Pickford rozegrał zaledwie trzy mecze w pierwszej reprezentacji, tymczasem w Rosji broni tak, jakby w kadrze był od lat.

Narodowy kciuk

Przyspieszony egzamin dojrzałości, czyli serię rzutów karnych w spotkaniu 1/8 finału z Kolumbią, zdał celująco. Imponował spokojem, nie było po nim widać zdenerwowania ani zawahania. Obronił strzał Carlosa Bakki, zdjął z Anglii trwającą od lat klątwę, która dotknęła nawet reprezentacji młodzieżowej.

Przed rokiem, podczas Euro do lat 21 w Polsce, Anglicy przegrali w półfinale z Niemcami. Oczywiście po jedenastkach. Pickford, podobnie jak koledzy, przeżył rozczarowanie, ale jeszcze przed turniejem podpisał umowę z Evertonem, która zakończyła jego tułaczkę po niższych ligach i uczyniła go trzecim najdroższym bramkarzem w historii. 25 mln funtów nie poszło w błoto. Pickford już w pierwszym sezonie został uznany za najlepszego zawodnika klubu.

Dobre występy zauważył Gareth Southgate. – Jordan to idealny przykład, jak powinien grać nowoczesny bramkarz – przekonuje selekcjoner. Dziś nikt już nie śmie kwestionować jego wyboru, a po takich meczach jak ten ćwierćfinałowy ze Szwecją, w którym Pickford zaliczył trzy świetne interwencje i został wybrany na gracza spotkania, Anglicy nie wyobrażają sobie, by w bramce mógł stać ktoś inny.

Uszkodzony przez Pickforda, w przypływie gniewu, kciuk stał się sprawą narodową. Piłkarz zapewnia, że to nic groźnego i w półfinale z Chorwacją będzie gotów do gry. – Jestem mężczyzną, nie myszą – mówi.

Dedykacja dla zmarłego przyjaciela

Anglicy czują się mocni psychicznie, ale mecz z Chorwatami woleliby pewnie rozstrzygnąć po 90 minutach. Rywale już dwukrotnie triumfowali w karnych, w czym ogromna zasługa Danijela Subasicia.

Bramkarz Monaco zatrzymał już cztery strzały w konkursie jedenastek i wyrównał rekord mundiali należący do Niemca Haralda Schumachera (MŚ 1982 i 1986) oraz Argentyńczyka Sergio Goycochei (1990).

W sobotnim spotkaniu z Rosją Subasić obronił uderzenie Fiodora Smołowa, choć niewiele brakowało, by do karnych w ogóle nie dotrwał. Podczas jednej z interwencji doznał urazu mięśniowego, potrzebna była pomoc lekarzy, wydawało się, że w dogrywce zmieni go Dominik Livaković, który szykował się już do rozgrzewki.

Subasić stanął jednak na nogach, znów został bohaterem i mógł zadedykować kolejne zwycięstwo tragicznie zmarłemu przyjacielowi. Koszulkę z podobizną Hrvoje Custicia (zginął 10 lat temu w trakcie meczu ligi chorwackiej, uderzając głową w betonową ścianę oddzielającą trybuny od murawy) zakłada regularnie pod bramkarską bluzę. Powtarza, że to jego anioł stróż.

FIFA na takie tłumaczenia pozostaje jednak obojętna i ostrzega, że jeśli Subasić będzie oddawał hołd koledze, paradując w T-shircie po ostatnim gwizdku sędziego, będzie zmuszona go ukarać, bo to narusza przepisy.

Thibaut Courtois karnych w Rosji bronić jeszcze nie musiał, ale swoją paradą w doliczonym czasie po strzale Neymara pod poprzeczkę przypomniał, że należy do światowej czołówki. – Co pomyślałem po tej interwencji? Ulala – nie krył radości bramkarz Belgów. – Brazylijczycy za szybko poczuli się mistrzami świata.

Real coraz bliżej

Courtois odkupił winy za mecz z Japonią, w którym puścił dwa gole i był bliski dużej wpadki. Po jednym ze strzałów rywali piłka przeleciała przez jego ręce, następnie między nogami i zmierzała do pustej bramki. Zdążył ją jednak złapać przed linią. Jeśli dalej będzie bronił tak jak przeciw Canarinhos, nikt już nie będzie o tym pamiętał, a transfer do Realu stanie się faktem.

Na razie Courtois jest jeszcze zawodnikiem Chelsea, we wtorek będziemy więc świadkami pojedynku bramkarzy klubów z Londynu: naprzeciw Belga stanie Hugo Lloris z Tottenhamu.

Francuz w ćwierćfinale z Urugwajem nie miał tyle pracy co we wcześniejszym spotkaniu z Argentyną. Przeglądając portale, można było odnieść wrażenie, że najwięcej kłopotów sprawił mu tajemniczy owad, który usiadł na jego ustach, ale Lloris nie był zupełnie bezrobotny, a parada po strzale głową Martina Caceresa była najwyższej klasy. I potwierdziła, że w bramce Francuzów stoi fachowiec najwyższej klasy.

Jeszcze rok temu słyszeli o nim jedynie kibice w Anglii. Mówiono, że jest za niski i za mało doświadczony, żeby stać w bramce poważnego zespołu w wielkim turnieju. Obawiano się, że nie poradzi sobie z presją.

Przed mundialem Jordan Pickford rozegrał zaledwie trzy mecze w pierwszej reprezentacji, tymczasem w Rosji broni tak, jakby w kadrze był od lat.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową