Bardzo mnie to podniosło na duchu. Tym bardziej, że w ślad za tą informacją przekazali mi następną. Otóż zdaniem wielu japońskich dziennikarzy sportowych Polska to jedyny kraj, który na mundialu Japonia może pokonać. Przypominam, że nasza rozmowa przypadła na okres, w którym po zwolnieniu trenera wiara Japończyków w swoją reprezentację osiągnęła poziom Rowu Mariańskiego. Bardzo się obruszyłem słysząc taką ocenę, więc oni (a było ich dwoje - dziennikarz i tłumaczka) zaczęli mnie przepraszać, składając ręce i kłaniając się, jakbym był częścią świątyni Asakusa.
Czytaj więcej:
Tylko u nas: #zapytajSzczepłka o mundial i reprezentację
Spytałem więc: a na jakiej podstawie uważacie, że Japonia jest lepsza od Polski w piłkę nożną? Oni nie znali odpowiedzi, wyraźnie byli przygotowani na zadawanie zapisanych w notesie pytań, a nie udzielanie odpowiedzi. Ale przyznali, że w polskiej drużynie nikogo poza Lewandowskim nie znają.
Po czym przeszli do ataku, pytaniem: a kogo ja znam w Japonii? Wziąłem głęboki oddech, żeby poczuli powagę sytuacji i moją merytoryczną wyższość, po czym zacząłem wymieniać: Tsubasa, Kazuyoshi Miura, Kunishige Kamamoto, Homare Sawa, Toshiro Mifune, Yasunari Kawabata, Isoroku Yamamoto i jeszcze Mitsuko Uchida.