Ci „Niebiescy samuraje” w koszulkach piłkarskich to popłuczyny po prawdziwych, nie tylko siedmiu samurajach. Gdyby mieli honor, powinni popełnić zbiorowe harakiri. Ale honor w piłce jest pojęciem względnym, a unikanie gry stało się elementem taktyki.
Dlaczego Polacy pozwolili Japończykom spokojnie wymieniać między sobą podania? Pierwszy powinien do nich ruszyć Robert Lewandowski. Jest kapitanem i jako napastnik miał najbliżej. Jego śladem powinni pójść inni. Ale Lewandowski powiedział, że to Japonia miała piłkę, a my mieliśmy dobry wynik. Więc stali i patrzyli. Ja takiej postawy nie rozumiem.
Przy linii autowej stał też Jakub Błaszczykowski i czekał na zmianę. Adam Nawałka powinien wpuścić go na boisko wcześniej, ale wolał sprawić przyjemność Sławomirowi Peszce, mimo że na to nie zasłużył, a Błaszczykowskiemu mógłby nosić buty. Zmiana Błaszczykowskiego okazała się niemożliwa, bo Japończycy trzymali piłkę. Jeśli prawdą jest, że to Nawałka powiedział Kamilowi Grosickiemu aby się położył na boisku, bo to jedyny sposób na przerwanie gry przez sędziego i umożliwienie zmiany, to mamy do czynienia z rewolucją w taktyce. Oto trener, zamiast powiedzieć zawodnikowi: atakuj!, mówi - kładź się!
Adam Nawałka przez cały turniej nie bardzo wiedział co się dzieje i zachowywał się jak swoja własna, niema tekturowa atrapa z salonu, w którym coś tam reklamuje. Do porażki sportowej doszła wizerunkowa. W końcu mówi o Polakach cały świat, szkoda tylko, że w niekorzystnym dla nas kontekście.