- Średnie losowanie, bo musimy grać z całym światem. To będzie niezwykle trudne wyzwanie dla polskiego sztabu analityków i banku informacji - powiedział Jacek Gmoch, trener reprezentacji Polski na mundialu w Argentynie w 1978 roku.
- Nie ulega dla mnie wątpliwości, że pierwszy mecz trzeba wygrać. Senegal wydaje się najtrudniejszym przeciwnikiem, ponieważ jest nieprzewidywalny, jak większość reprezentacji afrykańskich. Poza względami sportowymi, które można ogarnąć i wyciągnąć z nich wnioski, dochodzą inne, na które nie mamy wpływu. Wystarczy, że federacja nie zapłaci zawodnikom lub w kraju wybuchnie wojna domowa a to od razu będzie się przekładać na postawę zawodników. Opieram się w swojej pracy zawsze na racjonalnych przesłankach, ale muszę brać pod uwagę i takie. Nasz sztab powinien więc przeprowadzić symulacje w jakiej sytuacji znajdzie się 19 czerwca reprezentacja Senegalu, która wybiegnie przeciw nam na boisko w Moskwie. Na takim poziomie rywalizacji o wyniku decydują czasami drobiazgi i to nie mające bezpośredniego związku z grą - powiedział Gmoch.
- To jest grupa średniaków. Żadna z czterech reprezentacji nie jest wymieniana w gronie faworytów do zwycięstwa w całym turnieju - ocenił z kolei Jerzy Engel, trener kadry na mundialu w Korei Południowej i Japonii w 2002 roku.
- Mówimy, że nasi przeciwnicy są egzotyczni. Nie znamy w ogóle Japonii i Senegalu. Tylko Kolumbię czasami można obejrzeć w Copa America. Ale dla nich my też jesteśmy egzotyczni. Oni pewnie wiedzą kim jest Robert Lewandowski i może jeszcze dwóch - trzech innych Polaków, ale jak gra Polska to pewnie się jeszcze nie zastanawiali. To będzie praca dla wszystkich: trenerów, piłkarzy, analityków. Teraz się zacznie wzajemne prześwietlanie i ktoś z tego wyjdzie zwycięsko. Drużyny są podobne. Każda myśli o zwycięstwie, ale też każdy trener zdaje sobie sprawę, że jak już awansuje do następnej fazy turnieju to trafi tam prawdopodobnie na Anglię lub Belgię. I to dopiero będzie prawdziwy egzamin - stwierdził były selekcjoner.