Obydwie linie będą miały wspólne rezerwacje na kilku trasach, a Lufthansa przejmie część floty należącej do Air Berlin, w którym arabska linia ma udziały.
Tym samym można powiedzieć, że zakończyła się ostra walka Niemców z przewoźnikiem z Zatoki. Linie postanowiły zostać biznesowymi partnerami. Należy również oczekiwać wyraźnego stonowania retoryki prezesa Grupy Lufthansa, który dotychczas miał dwóch wrogów - linie z Zatoki, które coraz bardziej rozpychały się na jego rynkach i związkowców. Ze stroną społeczną powoli, chociaż nie bez problemów dochodzi do porozumienia. Na razie zyskał tyle, że piloci nie będą strajkowali w Boże Narodzenie. Pozostały jednak kłopoty, w Eurowings, gdzie personel pokładowy po raz kolejny zerwał negocjacje. Carsten Spohr zrezygnował jednak z konfrontacji z drugim wrogiem - zamiast starać się utrudniać działalność Etihadu, najmłodszej, ale i najbardziej luksusowej linii z Zatoki, postanowił się z nią sprzymierzyć.
zaczęło się od porozumienia w sprawie przejęcia części floty Air Berlin, linii, w której Etihad jest głównym udziałowcem - dotyczy to 38 ze 129 maszyn AB. Samoloty te, które zasilą siatki Austrian Airlines i Eurowings, będą miały na pokładach załogę Air Berlin, więc Etihad uniknął kosztownych zwolnień pracowników.
Arabowie wyraźnie zarzucili już sny o zbudowaniu potęgi drugiego, co do wielkości niemieckiego przewoźnika osłabionego przez rozwój siatki Lufthansy oraz opóźnienia w oddaniu do użytku lotniska Berlin Brandenburg i mimo kolejnych oszczędności, wymiany prezesów i dynamicznych zmian w siatce, od dłuższego czasu jest na skraju bankructwa. Teraz Etihad, który równolegle ma kłopoty z również przejętą Alitalią podjął kolejną próbę ratowania AB. Podpisując umowę code-share z Lufthansą i drugą o wynajęciu samolotów Air Berlin arabski udziałowiec zapewnił ochronę swojej niemieckiej linii z jednej strony i zakończenie walki cenowej na połączeniach między Abu Zabi a Frankfurtem. Teraz rejsy Etihadu na trasie Frankfurt- Abu Zabi i Monachium - Abu Zabi będą miały wspólne oznaczenia, jako EY/LH, podobnie jak na połączeniach z Frankfurtu do Rio de Janeiro oraz Bogoty. Żeby porozumienie mogło wejść w życie niezbędne są jeszcze zgody regulatorów rynku, ale nie powinno z tym być problemów.
Zanim Lufthansa zdecydowała się nie zwalczać linii arabskich, wcześniej zrobiły to British Airways, które nawet poszły dalej, bo pozwoliły Qatar Airways na przejęcie 20 proc. International Airlines Group (AIG) w skład, której wchodzą także hiszpańskie Iberia i Vueling oraz irlandzki Aer Lingus. Willie Walsh, który wtedy jeszcze był szefem Britisha, a teraz jest prezesem AIG rozwiązał jednocześnie dwa problemy. Z jednej strony zyskał potężnego akcjonariusza, a z drugiej złagodził kłopoty z konkurowaniem w przewozach między Wielką Brytanią a Irlandią, bo przejmując niskokosztowego Aer Lingusa, uszczknął część rynku Ryanaira. Qatar z kolei załatwił sobie również wejście do sojuszu założonego przez BA - Oneworld.