I chociaż trudno w to uwierzyć, to – jak stwierdzili uczestnicy zorganizowanej przez Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) w Madrycie konferencji „Wings of Change Europe" – ze wszystkimi tymi problemami (poza brexitem, który pozostaje niewiadomą dla wszystkich) najlepiej radzi sobie Polska.
Co ciekawe, według danych europejskiej agencji żeglugi powietrznej Eurocontrol jedną z najpunktualniejszych linii lotniczych w Europie jest LOT. Ostatniego lata jego punktualność wynosiła 81 procent, podczas gdy np. w Ryanairze opóźniony był co trzeci lot, a niemiecka Lufthansa musiała wypłacić odszkodowania za 18 tys. odwołanych i opóźnionych rejsów. Letnia średnia dla całej Europy to 40 procent lotów, które nie odbyły się o czasie albo wcale. Lato 2019 roku wcale nie zapowiada się lepiej.
– Nie jesteśmy w stanie rozwijać lotnictwa w Europie bez nowych lotnisk – przekonywał dyrektor generalny IATA Alexandre de Juniac. Tymczasem poza niewielkimi modernizacjami w kilku portach i ponad 30-letnią dyskusją, czy budować czy nie trzeci pas na londyńskim Heathrow, w planach jest budowa od zera tylko dwóch portów: drugiego lotniska w Lizbonie i polskiego Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Portugalczycy przyznają, że o swoim nowym lotnisku obsługującym stolicę dyskutują od 50 lat i w podjęciu decyzji zawsze przeszkadzała polityka. Wykorzystywane teraz lotnisko Portela jest położone w mieście, nawet nie na obrzeżach, jak warszawski port Chopina.
Wagę projektu, jakim jest CPK, podkreślili we wspólnym oświadczeniu wiceminister infrastruktury Mikołaj Wild i Alexandre de Juniac: „Centralny Port Komunikacyjny poprawi konkurencyjność europejskiego lotnictwa cywilnego i rozrzedzi zatłoczoną przestrzeń powietrzną i lądową oraz lepiej skomunikuje Europę Środkową i Wschodnią z resztą świata" – czytamy w dokumencie.