Kilka dni wcześniej Airbus poinformował władze w USA o niedokładnościach w kontraktach eksportowych sprzętu wojskowego i pokrewnych usług, co może oznaczać nowe śledztwo, po prowadzących już w W. Brytanii i Francji.
- Mamy strukturę akcjonariatu, która funkcjonuje i na razie nie ma żadnych powodów z punktu widzenia niemieckiego rządu do zmiany tych udziałów czy reguł — oświadczył rzecznik Steffen Siebert.
Niemcy i Francja obniżyły swe udziały w Airbusie do 11 proc. każdy kraj po reorganizacji struktury kierowniczej z Tomem Endersem na czele w celu maksymalnego uwolnienia się od wpływów państw i przekształcenia tej grupy w normalne przedsiębiorstwo.
Oznaką presji na Endersa mają być informacje tygodnika „Canard Enchainé" i dziennika „Handelsblatt", że prezydent E. Macron chciałby zamiany Endersa. francuski tygodnik powołując się na osobę bliską głowy państwa dodał, że Macron dał sobie do końca stycznia termin znalezienia dobrego kandydata, a kanclerz A. Merkel nie byłaby przeciwna, aby to Francuz stanął na czele grupy lotniczo-wojskowej.
Według tygodnika, co najmniej dwie osoby wchodziły w grę i zwrócono się do nich: prezes Thalesa Patrice Caine, który odmówił i prezes SSII Atos, Thierry Breton. Rzecznik pierwszej firmy elektroniki cywilnej i wojskowej, której skarb państwa i Dassaultt Aviation są głównymi akcjonariuszami, zaprzeczył, by kontaktowano się w tej sprawie z z prezesem Caine; jest całkowicie zaangażowany w przyspieszenie swej grupy w zakresie technologii cyfrowej. Th. Breton nie zareagował na pytania Reutera.