Odrodzenie wewnętrznego rynku lotniczego w Chinach widać było już we wrześniu po zapotrzebowaniu na kerosen – benzynę lotniczą — pisze Reuters. Popyt na paliwo sięgnął we wrześniu 2 mln ton i był praktycznie taki sam jak w lutym i minimalnie mniejszy od styczniowego, ale ten miesiąc jest dłuższy o jeden dzień od września. Zużycie paliwa lotniczego na chińskim rynku wewnętrznym stanowiło przed pandemią dwie trzecie całkowitego zapotrzebowania branży.
Czytaj także: Jak będziemy teraz latać? Koniec przyjemnych podróży
I sytuacja ma się nadal poprawiać, także w lotniczym dołku na naszej półkuli, czyli w sezonie zimowym trwającym od końca października do końca marca. Już w tej chwili chińscy przewoźnicy dodają do zimowego rozkładu kolejne połączenia. I okazuje, że w tym najgorszym dla branży okresie chińskie linie wykonają średnio 84,634 tys. rejsów tygodniowo, o 19,8 proc. więcej niż rok temu w tym samym czasie. To świetna wiadomość dla chińskich rafinerii, które chyba jako jedyne na świecie pracują już pełną parą. Loty cargo rosną jeszcze szybciej i jak informuje Civil Aviation Administration of China (CAAC), czyli chiński Urząd Lotnictwa Cywilnego tygodniowo ma być wykonywanych 2,1 tys. takich połączeń, co oznacza wzrost o 40 proc.
W końcu sezonu letniego wewnętrzny rynek lotniczy był zaledwie o 2 proc. mniejszy, niż rok temu — mówi cytowany przez Reutera Liu Yuntao, analityk w firmie konsultingowej Energy Aspects.
Znacznie mniej optymistycznie wygląda sytuacja na rynku międzynarodowych przewozów pasażerskich, który wynosi jedynie 5 proc. tego, co przed pandemią i zdaniem China National Aviation Fuel Corp. (SNAF). To dlatego zdaniem przedstawicieli tej instytucji popyt na paliwo lotnicze w Chinach wyniesie w tym roku jedynie 75-80 proc. zeszłorocznego i może potrwać nawet 10 lat, zanim powróci do poziomu sprzed pandemii, czyli rekordowego zużycia 38,7 milionów ton.