Jako uzasadnienie podaje, że podczas pandemii ruch lotniczy w tym kraju zmniejszył się o połowę. Kilavuka ratunek dla linii widzi nie tylko w zastrzyku finansowym, ale i pełnej nacjonalizacji łącznie z Kenya Airports Authority, które zarządzają centrum przesiadkowym w Nairobi. Ostatecznym celem tych posunięć miałoby być stworzenie holdingu lotniczego, na wzór struktur Ethiopian Airlines Group, bez wątpienia najlepszej linii lotniczej w Afryce, która podniosła się o katastrofie Boeinga 737 MAX 10 marca 2019 roku. Ethiopian jest niedoścignionym wzorem dla wszystkich afrykańskich przewoźników.

W tej chwili państwo ma 49 proc. udziałów w Kenya Airways. — Jeśli natychmiast nie poddamy linii restrukturyzacji, nie włączymy jej do holdingu, to zawiedziemy kenijskich podatników – przekonuje Allan Kilavuka. Jego zdaniem przewoźnik jest niedokapitalizowany, zwłaszcza jeśli weżmiemy pod uwagę straty z powodu pandemii COVID-19. I nie ukrywa, że ani na moment nie zrezygnował z rywalizacji z Etiopczykami, chociaż zapewne długo potrwa, zanim Kenyana i Ethiopiana rzeczywiście będzie można ze sobą porównać, nie mówiąc już nawet o stanie finansów tych dwóch przewoźników.

Na razie w Kenyan Airways trwa proces zmniejszania linii i cięcia wydatków. W przypadku kosztów pracy i wynajmu samolotów mają one spaść o 66 mln dol. do końca 2021. Z prognoz wynika, że linia w ciągu najbliższych 2-3 lat będzie potrzebowała jedynie 24 samolotów, zamiast obecnie znajdujących się we flocie 34 maszyn. W tej sprawie trwają już rozmowy z firmami leasingowymi. Samoloty, które nie będą wykonywały rejsów pasażerskich zostaną przekształcone w cargo. Prowadzone są rozmowy ze związkami zawodowymi, aby całą restrukturyzację przeprowadzić tak, aby nie trzeba było zwalniać nikogo z liczącej 1,4 tysiąca osób załogi. Ale generalnie liczby są nieubłagane i aby zrównoważyć spadające przychodny niezbędne jest obniżenie kosztów o 40 proc. A to oznacza, że załoga musi zgodzić się na znaczące obniżenie zarobków.

Allan Kilavuka nie domaga się od państwa półmiliardowego pakietu pomocowego w formie gotówki. Może to być kredyt gwarantowany przez rząd, który w tej chwili negocjuje wykupienie pakietów mniejszościowych należących do Air France KLM, bo bez tego nacjonalizacja nie będzie możliwa. Wprawdzie ustawodawstwo nie pozwala połączyć Kenyana i lotnisk w jedną firmę, ale umożliwi ścisłą współpracę. Nie będzie to trudne, w sytuacji kiedy 60 proc. przychodów lotniska Jomo Kenyatta w Nairobi, pochodzi od Kenya Airways.