Jesień przyniesie falę strajków

Po lecie, kiedy pasażerowie doświadczyli wielu spóźnień i odwołań lotów z powodu pogody i strajków, nowa pora roku nie zapowiada się wiele lepiej.

Aktualizacja: 13.09.2018 11:12 Publikacja: 13.09.2018 00:01

Jesień przyniesie falę strajków

Foto: Adobe Stock

Wojownicze pozostają związki zawodowe w Air France, Locie i w Ryanairze, gdzie zarząd podpisuje porozumienia z pilotami, ale do protestów ruszył personel pokładowy z pięciu krajów: Belgii, Holandii, Portugalii, Włoch i Hiszpanii. Związkowcy obiecują pracodawcy „jesień średniowiecza", i to już 28 września.

Zmierzając do zawarcia pokoju z irlandzkimi pilotami, prezes Michael O'Leary wycofał się z pomysłu zasilenia sześcioma samolotami bazującymi w Dublinie polskiej spółki czarterowej Ryanair Sun.

Pod presją Irlandczyków ugięli się także piloci włoscy. O'Leary nie zdołał jednak uspokoić swoich niemieckich pracowników. Vereinigung Cockpit (VC) – związek zawodowy zrzeszający pilotów – zaskoczył zarząd strajkiem zorganizowanym po głosowaniu 11 września. W efekcie już od północy 12 września odwołanych zostało 150 z 400 rejsów z i do Niemiec, w tym pięć z i do Polski. VC jest bardzo doświadczonym związkiem, zaprawionym w negocjacjach z Lufthansą i teraz zapowiada, że jeśli niemieccy piloci Ryanaira nie dostaną oferty lepszych warunków pracy i płacy, to będą strajkować dalej.

Protesty pilotów i personelu pokładowego dotknęły od początku sierpnia ponad 100 tys. pasażerów.

Ustępstwa u Holendrów

W holenderskiej części Air France KLM (AF KLM), gdzie piloci grozili serią strajków we wrześniu, zarząd zgodził się skrócić czas pracy, tak aby pracownicy mogli więcej wypoczywać. Mało tego – za mniej pracy dostaną więcej pieniędzy. Piloci maszyn dalekiego zasięgu, stanowiący elitę u każdego przewoźnika, zarobią o 9 procent więcej, średniego – o 13 procent. Jaki będzie tego wpływ na zysk linii? – Trudno określić – przyznał dyrektor generalny Pieter Elbers.

Z Francuzami nie pójdzie tak łatwo. Strajkowali wiosną tego roku, a koszt ich protestu został wyceniony na prawie 350 mln euro. Teraz związkowców, zwłaszcza z lewicowych central CGT i Force Ouvriere, rozwścieczyła podwyżka w siostrzanej części holenderskiej, bo im zarząd nie chce dać nawet 5,1 procent.

Pracownicy narzekają, że holenderska część holdingu Air France KLM rozwija się kosztem francuskiej, bo w Holandii są niższe podatki. Inna rzecz, że 95 procent zysku grupy pochodzi właśnie z Holandii. Rentowność części francuskiej wynosi zaledwie 0,3 procent, podczas gdy holenderskiej – 12 procent.

Francuzom nie podoba się również, że prezesem Air France KLM ma być Kanadyjczyk, ale Holendrzy nie mają z tym problemu. Działacze z CGT uważają, że nie zrozumie on „specyfiki francuskiego dialogu społecznego". A już w żadnym wypadku nie są w stanie zaakceptować jego zarobków.

Benjamin Smith, były wiceprezes Air Canada, podpisał kontrakt z wynagrodzeniem 4,5 mln euro rocznie, czyli trzy razy tyle, ile zarabiał jego poprzednik. Smith, który ma opinię cierpliwego negocjatora, wcześniej doprowadził do ugody w Air Canada, przychodzi do Air France KLM na koniec września, jeszcze nie miał szansy ujawnienia, jaki ma styl zarządzania. Związkowcy już go nie chcą. Wcześniej zmusili do dymisji Alexandre'a de Juniaca i Jeana-Marca Janaillaca. Teraz związki zastanawiają się, czy nie powitać nowego szefa kolejnym strajkiem. Decyzję miały podjąć w piątek 7 września, ale odłożyli ją na kilka dni i chcą się spotkać pod koniec tego tygodnia z władzami spółki.

Gorąco w LOT

Prezesa LOT-u Rafała Milczarskiego nie chcą z kolei związkowcy z OPZZ, Związku Pilotów Komunikacyjnych i Liniowych i Związku Zawodowego Pracowników Pokładowych. Do postulatów jego dymisji, a najlepiej całego zarządu, przyznania etatów pracownikom mającym umowy B2B i powrotu wynagrodzeń z 2010 r. doszło cofnięcie decyzji o obowiązkowych szczepieniach dla personelu latającego. Wprowadzenie go przez władze spółki związkowcy uznali za dowód paranoi zarządu, który „chce traktować pracowników jak bydło, które się szczepi".

Szczepienia kosztują 600 złotych na osobę. LOT wziął koszty na siebie, uzasadniając to tym, że siatka lotów czarterowych obejmuje także Afrykę, Karaiby, Azję Południowo-Wschodnią, a w przyszłym roku jeszcze obejmie Azję Południową.

Strajk zapowiedziany jest na wrzesień, związki mają poinformować o dacie z sześciodniowym wyprzedzeniem.

Taka forma protestu ma malejące poparcie pracowników, którzy zaczęli doceniać nagrody i wyższe zarobki. Straciło na sile postulowane przyznanie etatów tym, którzy mają umowy cywilnoprawne, bo na tę formę zatrudnienia przechodzą osoby, które etaty miały. Motywacja jest finansowa: od umowy cywilnoprawnej podatek jest zryczałtowany i wynosi 8,5 procent, a większość pracowników etatowych szybko dochodzi do progu podatkowego 32 procent.

Wojownicze pozostają związki zawodowe w Air France, Locie i w Ryanairze, gdzie zarząd podpisuje porozumienia z pilotami, ale do protestów ruszył personel pokładowy z pięciu krajów: Belgii, Holandii, Portugalii, Włoch i Hiszpanii. Związkowcy obiecują pracodawcy „jesień średniowiecza", i to już 28 września.

Zmierzając do zawarcia pokoju z irlandzkimi pilotami, prezes Michael O'Leary wycofał się z pomysłu zasilenia sześcioma samolotami bazującymi w Dublinie polskiej spółki czarterowej Ryanair Sun.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Transport
Katastrofa w Baltimore. Zerwane łańcuchy dostaw, koncerny liczą straty
Transport
Nowy zarząd Portu Gdańsk. Wiceprezes z dyplomem Collegium Humanum
Transport
Spore różnice wartości inwestycji w branżach
Transport
Taksówkarze chcą lepiej zarabiać. Będzie strajk w Warszawie
Transport
Trzęsienie ziemi w Boeingu. Odchodzą dwaj prezesi