Linie lotnicze z wysokimi zyskami i bez strajków

Dyrektor generalny IATA Alexandre de Juniac przekonuje, że dla pasażerów będzie to najspokojniejsze lato od wielu lat.

Aktualizacja: 07.06.2017 06:45 Publikacja: 06.06.2017 20:33

Foto: Bloomberg

– Nie widzę na horyzoncie żadnych strajków. Ale jestem Francuzem i doskonale wiem, jak to działa, więc oczywiście może się okazać, że jednak np. kontrolerzy lotów po raz kolejny będą chcieli dać znać o sobie. Kiedy pracownicy słyszą o zyskach, natychmiast chcą mieć w nich udział. Zazwyczaj jest tak, że pasażerowie i zarząd linii otrzymują takie informacje na kilka dni przed protestem. Na to trzeba być zawsze przygotowanym – mówił Alexandre de Juniac. Pasażerowie muszą się także liczyć z pełniejszymi samolotami, a więc i mniejszym komfortem podróży. Średnia dla Europy to ich wypełnienie w 68,3 proc.

W tym roku nieco gorzej

Linie lotnicze mają solidne zyski, chociaż już nie tak wysokie jak w 2016 r. Europejscy przewoźnicy tradycyjni, jak np. Lufthansa i LOT, według prognoz Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewoźników Powietrznych powinni łącznie zarobić po opodatkowaniu ok. 7,4 mld dol. w porównaniu z 8,6 mld rok temu. W przypadku LOT wiadomo, że linia wypracowała za 2016 r. 300 mln zysku operacyjnego (wynik po audycie). Jaki wynik jest zaplanowany w budżecie na 2017 rok? – Chciałbym, żeby był podobny do ubiegłorocznego – powiedział „Rzeczpospolitej" Rafał Milczarski, prezes LOT. A prezes Lufthansy Carsten Spohr nie ukrywał podczas WZA organizacji IATA w Cancun swojego optymizmu: – Cały czas widzę rosnący popyt, zwłaszcza z rynków europejskich i atlantyckich – powiedział. Kategorycznie zaprzeczył, jakoby przymierzał się do kupna nadal borykającej się z kłopotami Alitalii. – Jeśli ceny będą okazyjne, to mogę się zastanowić nad przejęciem niektórych samolotów Alitalii, tak jak to zrobiliśmy w przypadku Air Berlin. Ale to wszystko – dodał.

A jaki będzie popyt w Europie? Alexandre de Juniac nie ukrywa, że obawia się szkód, jakie wyrządzają rykoszetem zamachy terrorystyczne. – Najbardziej nerwowo pasażerowie reagują na wydarzenia we Francji. W przypadku Wielkiej Brytanii reakcje są znacznie spokojniejsze – mówił szef IATA. – I zawsze najbardziej ostrożni są pasażerowie z Azji, szczególnie ruch z Chin wraca bardzo powoli – dodał.

Taniejące bilety powodują, że na każdym pasażerze europejskie linie zarobią średnio 6,9 dol. wobec 8,7 rok temu. Dla porównania: w tym samym czasie Amerykanie skasują 16,32 dol., ale i w tym przypadku jest to mniej niż rok temu (18,5 dol.). Niższe zyski mają linie azjatyckie – 4,96 dol., a linie afrykańskie wręcz tracą na lataniu – każdy przewieziony pasażer to 1,5 dol. straty. – To część świata, gdzie wielu przewoźników walczy o przetrwanie – mówi Sebastian Mikosz, od 1 czerwca 2017 r. prezes Kenya Airways. Przewoźnik, któremu szefuje, także ma straty i zadaniem Mikosza jest wydobyć linię z kłopotów.

Wysokie zyski nie oznaczają jednak, że nie ma w Europie przewoźników, którzy mają kłopoty. – Podaż cały czas przewyższa popyt i dla niektórych przewoźników kilka następnych miesięcy tego roku może się okazać czasem krytycznym. I niestety okazuje się, że sama restrukturyzacja nie pomaga – mówił szef IATA.

Wszyscy przewoźnicy tną koszty

Nikt tutaj w Cancun nie ma wątpliwości, że prawdziwymi wygranymi w Europie są linie niskokosztowe, takie jak Wizz Air czy Ryanair, który w szybkim tempie zmienia swój model biznesowy.

Koszty tną oczywiście także linie tradycyjne, które kopiują coraz więcej z modelu konkurencji. Często oznacza to poszukiwanie tańszych rozwiązań, które – jak się zdarza – zawodzą. Willie Walsh, prezes Internatonal Airlines Group (IAG), do której należą m.in British Airways i Iberia, błędem ludzkim nazwał ostatnią wpadkę przewoźnika, kiedy przez kilka dni w BA nie funkcjonował poprawnie system rezerwacyjny. – Po prostu ktoś, kto nie miał o tym pojęcia, wyciągnął wtyczkę z kontaktu. Potem, kiedy zasilanie zostało przywrócone, uszkodzone zostały serwery i cały system dystrybucji. Ale do wyjaśnienia, jak mogło dojść do takiego przebiegu zdarzenia, wynajęliśmy firmę zewnętrzną – mówił.

– Takich przypadków będzie więcej, jak w każdej branży, która tak szybko się rozwija – nie ma wątpliwości de Juniac. Jego zdaniem także wyjątkowo szybko będziemy się dowiadywać o wszystkich wpadkach przewoźników, bo pasażerowie doskonale się zorientowali, jaką siłę dają im media społecznościowe. – Nie ma w tym nic złego – dodaje szef IATA.

– Nie widzę na horyzoncie żadnych strajków. Ale jestem Francuzem i doskonale wiem, jak to działa, więc oczywiście może się okazać, że jednak np. kontrolerzy lotów po raz kolejny będą chcieli dać znać o sobie. Kiedy pracownicy słyszą o zyskach, natychmiast chcą mieć w nich udział. Zazwyczaj jest tak, że pasażerowie i zarząd linii otrzymują takie informacje na kilka dni przed protestem. Na to trzeba być zawsze przygotowanym – mówił Alexandre de Juniac. Pasażerowie muszą się także liczyć z pełniejszymi samolotami, a więc i mniejszym komfortem podróży. Średnia dla Europy to ich wypełnienie w 68,3 proc.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Andrzej Ilków, prezes PPL: Nie zapominamy o Lotnisku Chopina. Straciliśmy kilka lat
Transport
Maciej Lasek: Nie wygaszamy projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego
Transport
Strajki bardzo zabolały Lufthansę. A to jeszcze nie koniec
Transport
Koleje Dużych Prędkości w ramach CPK zbudują polskie firmy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Transport
Czy Dreamlinerami można latać bezpiecznie? Boeing w ogniu pytań