W wywiadzie udzielonym tureckiemu portalowi Haberturk prezes Turkish Airlines Ilker Ayci ujawnił, że obecny poziom zatrudnienia utrzyma przez dwa lata, bo tyle właśnie, jego zdaniem, potrwa kryzys wywołany na rynku lotniczym.

Nie widzimy w naszych budżetach lat 2020-2021 możliwości wypracowania zysku . Zamiast tego zrobimy wszystko, aby utrzymać obecny poziom zatrudnienia. Naszym zadaniem jest robić wszystko, by nie zwalniać pracowników i taką politykę będziemy prowadzić tak długo, jak to tylko będzie możliwe — mówił Ilker Ayci. Nie ukrywał, że nie ma złudzeń co do tego,że w krótkim czasie jego linii uda się powrócić do zysków wypracowanych w 2019 roku, kiedy przewoźnik uzyskał wynik netto w wysokości 662 mln dolarów..

—Niestety jednak jest tak, że w trudnych czasach nie ma takiej możliwości, aby uratować wszystkie miejsca pracy i wszyscy muszą być przygotowani na jakieś wyrzeczenia — przyznał prezes Turkisha w dalszej części rozmowy. — Dlatego musimy pozyskać przede wszystkim nowe środki finansowania — dodał. Jest to powód dla którego linia zdecydowała się na sprzedaż starszych samolotów, ale również zmniejszenie liczby pracowników w swoich zagranicznych placówkach. Pasażerowie muszą też liczyć się z podwyżką cen biletów. Wcześniej, od kwietnia zarząd zdecydowało obniżeniu zarobków wszystkich pracowników, w zależności od ich wysokości cięcia wyniosło od 30 do 55 proc. Im wyższa była płaca, tym głębsza była obniżka.

Jednocześnie szef tureckiego przewoźnika ostro skrytykował nakazy utrzymania dużej odległości pomiędzy pasażerami w samolotach. Zamiast tego na pokładach maszyn Turkish Airlines znajdą się „eksperci ds higieny", którzy zagwarantują,że pasażerowie będą tak bezpieczni, jak to tylko będzie możliwe.