W mediach społecznościowych pojawiło się mnóstwo zdjęć pokazujących gigantyczne kolejki, w których tłoczą się pasażerowie nie utrzymujący dystansu społecznego. I pasażerki, która po siedmiogodzinnym oczekiwaniu zemdlała i leżała na podłodze. To wszystko dzieje się w momencie, kiedy granice Wielkiej Brytanii są zamknięte dla podróży rekreacyjnych.
Władze lotniska tłumaczą, że na stanowiskach jest w tej chwili 800 pracowników portu, czyli tyle, ile zatrudnionych było tam w „normalnych czasach". Zdaniem Lucy Moreton, rzeczniczki Heathrow kolejki są tak długie, ponieważ pasażerowie w tej chwili nie mogą korzystać z bramek elektronicznych, gdzie szybkie przejście było możliwe po zeskanowaniu dokumentów. A według obowiązujących przepisów w tej chwili „ręcznie" funkcjonariusze muszą skontrolować każdego przylatującego pasażera. Jak mówiła Lucy Moreton pasażerowie często nie posiadają wymaganych dokumentów. Gdyby wszyscy je posiadali, kontrola jednej osoby, która na stałe mieszka w Wlk. Brytanii, trwałaby nie więcej, niż 5 minut, nawet bez korzystania z e-bramek. — Niestety, kiedy nie ma tych dokumentów ich sprawdzanie i uzupełnianie trwa nawet pół godziny — mówi rzeczniczka.
Jej zdaniem w tej chwili rząd ma do wyboru dwa wyjścia: albo zrezygnuje z wymogu kontroli wszystkich przylatujących pasażerów i zaryzykuje wpuszczanie do kraju osób zakażonych wirusem, albo zobowiąże przewoźników operujących z tego lotniska do przyjmowania na pokład wyłącznie pasażerów zdrowych i posiadających komplet wymaganych dokumentów.
Chris Garton, przyznał przed parlamentarną komisją transportową, że sytuacja rzeczywiście stała się „nie do wytrzymania", bo pasażerowie muszą czekać w kolejkach dwie do sześciu godzin. I ostrzegł jednocześnie: — Widzimy, że wielu pasażerów nie jest w stanie tego wytrzymać. Jeśli ktoś stoi w kolejce 2-3 godziny, to z pewnością nie jest z tego zadowolony. I w tej sytuacji nie mamy innego wyjścia, jak poprosić o pomoc policję. Ale powodem wydłużających się kolejek jest również wprowadzenie obowiązku coraz to nowych kontroli, które obowiązują wszystkich wjeżdżających do kraju. To, dlatego funkcjonariusze są przeciążeni pracą. Home Office nie wsparło nas tutaj jakimikolwiek dodatkowymi siłami — mówił Chris Garton. Z kolei rzecznik Home Office argumentuje: — Walczymy teraz z globalną pandemią COVID-19 i ludzie nie powinni tyle podróżować, jeśli naprawdę nie muszą tego robić.