Loty repatriacyjne: Rejsy specjalnej troski

Loty repatriacyjne dały liniom lotniczym możliwość wykonania połączeń na lotniska, na które wcześniej nie latały.

Aktualizacja: 07.04.2020 17:35 Publikacja: 07.04.2020 16:55

Loty repatriacyjne: Rejsy specjalnej troski

Foto: Bloomberg

Nie mówiąc o tym, że dały one przewoźnikom szansę na finansową kroplówkę, a za większość rejsów wykonywanych przez przewoźników europejskich 75 proc. kosztów zwracała Komisja Europejska. Polska chciała też skorzystać z tej opcji, ale wystąpiła o finansowe wsparcie zbyt późno, więc pasażerowie za bilety na specjalne rejsy czarterowe musieli płacić z własnej kieszeni po ryczałtowych cenach wyliczonych przez LOT. Resztę dopłacił polski rząd.

Dzięki lotom repatriacyjnym w których na pokładach samolotów panowały specyficzne warunki, LOT pojawił się w Sydney i w Manili, Lufthansa i Condor w Auckland i Perth, a Wizz Air poleciał za Atlantyk. Rejsy na antypody były wykonywane z międzylądowaniem na tankowanie – na Phuket i w Singapurze. A Wizz Air tankował w Keflaviku. — To nie były łatwe operacje – nie ukrywa Rafał Milczarski, prezes LOT-u. —Ze względu na presję czasu i zamknięte przestrzenie lotnicze, organizacja każdego rejsy była ogromnym wyzwaniem. Konieczne było zdobycie licznych dodatkowych zezwoleń, spełnienie rygorystycznych standardów bezpieczeństwa oraz zapewnienie pełnego zaplecza technicznego i logistycznego – dodał prezes LOT.

Czytaj także: #LOTdoDomu potrwa jeszcze do 5 kwietnia

—Staramy się robić to, co trzeba —mówił o akcji repatriacyjnej Jozsef Varadi, prezes Wizz Aira. I nie ukrywał, że za przeloty jego linią płacą także rządy i najróżniejsze instytucje. —Tak, te bilety kosztują, ale to nie jest najważniejsze. Bo dla nas nie są to czasy na wypracowywanie zysków- dodał.

Za atlantycki rejs Wizz Airem trzeba zapłacić 880 dol. za lot w jedną stronę, a resztę kosztów pokrywa rząd węgierski. To drożej niż podróż LOT-em ze Stanów Zjednoczonych, bo takie bilety, np. z Chicago do Warszawy ostatnio kosztowały 2,1 tys. złotych. Wizz Air przywoził również z Chin sprzęt medyczny do krajów naszego regionu. Na loty „specjalnej troski" Węgrzy przeznaczyli 10 proc. swojej floty, czyli kilkanaście samolotów, a pracę znalazło przy tej okazji 200 osób – pilotów, mechaników i personelu pokładowego. W przypadku LOT-u w akcje #LOTdoDomu zaangażowano 44 z 75 samolotów, jakimi już w czasie kryzysu dysponował polski przewoźnik. Natomiast to akcja Wizz Aira była jedną z najbardziej nagłośnionych w Europie, a w mediach elektronicznych nieustannie pokazywano z nostalgiczną muzyką w tle startujące i lądujące samoloty tej linii wskazując, że jest to prawdziwy narodowy przewoźnik. Minister spraw zagranicznych Węgier, Peter Szijjarto spotkał się z Jozsefem Varadim przy okazji transportu sprzętu medycznego, który przyleciał z Chin. Na budapeszteńskim lotnisku zrobiono wtedy pokaz siły Wizz Aira, ale minister mówił do Varadiego — To ty jesteś tu teraz najważniejszy i występujesz w kilku różnych rolach — mówił minister.

LOT zakończył akcję repatriacyjną 5 kwietnia, przewożąc 54 tys. pasażerów w 388 rejsach. Lufthansa wykonała 360 rejsów z 77 lotnisk i do 1 kwietnia przywiozła stamtąd do Niemiec prawie 80 tysięcy pasażerów. Na pokładach Condora znalazło się ponad 20 tys. pasażerów. Ta akcja dla niemieckich przewoźników nie została jeszcze zakończona, a dla Lufthansy, która w tej chwili ma uziemione 95 proc. floty oraz wykonuje rejsy cargo, to jedyne pewne źródło przychodów. Najwięcej pasażerów mają do przewiezienia British Airways, bo ok. miliona, tyle że tam listy chętnych do powrotu się skracają, ponieważ Brytyjczycy boją się lecieć do kraju, gdzie epidemia Covid -19 nie sięgnęła jeszcze punktu kulminacyjnego. Danuta Walewska

Nie mówiąc o tym, że dały one przewoźnikom szansę na finansową kroplówkę, a za większość rejsów wykonywanych przez przewoźników europejskich 75 proc. kosztów zwracała Komisja Europejska. Polska chciała też skorzystać z tej opcji, ale wystąpiła o finansowe wsparcie zbyt późno, więc pasażerowie za bilety na specjalne rejsy czarterowe musieli płacić z własnej kieszeni po ryczałtowych cenach wyliczonych przez LOT. Resztę dopłacił polski rząd.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Singapurskie Changi nie jest już najlepszym lotniskiem na świecie
Transport
Polowanie na rosyjskie samoloty. Pomagają systemy śledzenia lotów
Transport
Andrzej Ilków, prezes PPL: Nie zapominamy o Lotnisku Chopina. Straciliśmy kilka lat
Transport
Maciej Lasek: Nie wygaszamy projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Transport
Strajki bardzo zabolały Lufthansę. A to jeszcze nie koniec