Gdyby belgijskie linie nie miały tak silnego partnera i współwłaściciela, jakim jest niemiecka Lufthansa, wpadłyby w potężne kłopoty finansowe. Wystarczy przypomnieć jak szybko zbankrutował Swissair w 2001 roku. A Brussels nawet się nie zachwiały. Lufthansa jest właścicielem 45 proc. akcji Brussels. Pozostałe 55 proc. należy do SC Airholding — grupy inwestorów, głównie z branży transportowej — Virgin Group, Fortis, ING, Suez, Tractebel, Brussels Airport, La Societe Regionale d'Investissments Wallone i Societe Regionale d'Investissments Bruxelleoise (SRIB). Wiadomo również, że przejęciu belgijskiego przewoźnika nie będzie się sprzeciwiała Komisja Europejska, ba takie intencje były od samego początku. Podobnie było w przypadku Austrian Airlines.

Przed zamachami, przy wsparciu Lufthansy Brussels nieustannie poprawiał swoje wyniki. Belgijska linia za 2015 Brussels miała zysk w wysokości 41,3 mln euro, w porównaniu ze stratą 4,2 mln euro w 2014. Rosła także liczba pasażerów- w 2015 o 12 proc. w porównaniu z 2014.

W grupie Lufthansy jest czterech tradycyjnych przewoźników: sama Lufthansa, Austrian Airlines, Brussels oraz Swiss. I każda z tych linii ma jasno wyznaczoną strategię. Tylko Lufthansa jest linią naprawdę globalną. Siłą Swissa są połączenia do Azji, dla Austriana centrum przesiadkowe w Wiedniu ma ułatwić przesiadki pasażerów przylatujących ze wschodu do innych portów w Europie, ale także i do Indii, na Seszele i Mauritius. Brussels miał doskonale opanowane połączenia do Afryki, wzmocnione współpracą z linią członkowską Star Alliance — Ethiopian Airlines, a afrykańscy pasażerowie korzystając z łatwości transferów na lotnisku Zaventem, przesiadali się w Brukseli na loty np do Stanów Zjednoczonych i Kanady. Ostatnio Lufthansa zaczęła zwiększać flotę Brussels dołączyły do niej 2 Airbusy 330, kolejne dostawy tych maszyn są planowane na 2017 rok. Flota krótkiego zasięgu — AVRO jest stopniowo zastępowana przez A320.

Zamachy na lotnisku Zaventem i niepokoje w samej Brukseli z pewnością wpłyną na wyniki finansowe Brussels Airlines, a także na nastroje właścicieli 55 proc. akcji przewoźnika, którzy mogą chcieć pozbyć się udziałów. jednocześnie wiadomo, że żaden z mniejszościowych akcjonariuszy belgijskiej linii, następczyni Sabeny nie ma możliwości udzielenia Brussels takiego wsparcia, jak Lufthansa. Tylko, że Niemcy mają jeszcze swoje problemy — niedawno wystartowały należące do grupy Lufthansa linie Eurowings, co jest związane z potężnymi inwestycjami. Ryanair postawił sobie za punkt honoru zdobycie tytułu największego przewoźnika europejskiego na terenie Niemiec. Nie zostały jeszcze zakończone negocjacje płacowych i warunków odchodzenia na emerytury, a rodziny pasażerów z samolotu Germanwings, który został rozbity z powodu niedopatrzeń i niewystarczającej kontroli zapowiadają zbiorowe procesy.