Ta pomoc została zatwierdzona przez Unię Europejską, ale przewoźnik musiał zgodzić się na kilka ustępstw, tak aby publiczne pieniądze nie zwiększyły jego przewagi konkurencyjnej. Irlandczycy z kolei uznali, że taka pomoc bezprawnie dyskryminuje innych przewoźników unijnych i teraz domagają się od Trybunału Unii Europejskiej, aby nakazał KE cofnięcie zgody na pomoc. Skargę na Lufthansę i decyzję KE złożyli 22 stycznia, a poinformowali o niej 28 stycznia.
„ Jest niebywałe, aby w sytuacji kiedy Lufthansa informowała, że nie potrzebuje aż tak potężnej pomocy, rzad niemiecki zdecydował się na faworyzowanie swojego globalnego czempiona, zamiast zrobić wszystko, by przywrócić ruch lotniczy w sposób, który wsparłby wszystkie linie lotnicze aktywne na rynku niemieckim” — czytamy w skardze Ryanaira, który sam skorzystał z pomocy publicznej w wielkiej Brytanii. Otrzymał tam dostęp do linii kredytowej wartej 700 mln funtów.
Przy tym Lufthansa nie jest jedyną linią, dla której publiczną pomoc Ryanair krytykuje. Ostro sprzeciwiał się wsparciu dla Air France, KLM, TAP Portugal oraz Alitalii. Irlandczycy uważają, że publiczne pieniądze pozwalają konkurencji znacząco obniżać ceny biletów (Lufthansa ostatnio informowała o rejsach po 9 euro) i szykować się do konsolidacji.
Pomoc dla Lufthansy została obwarowana warunkami. Linia musiała pozbyć się cennych slotów (działek czasowych startów i lądowania) na lotniskach w Monachium i we Frankfurcie. Tyle, że te sloty nie mogą być przekazane np. Ryanairowi, ale są zarezerwowane dla nowych linii, które mogłyby się tam pojawić. Zdaniem Ryanaira takie warunki są totalnie nieadekwatne i naruszają zasady uczciwej konkurencji. Wcześniej prezes Ryanaira, Michael O’Leary oskarżył Lufthansę, że zachowuje się jak „pijany wujek na weselu, który kręci się po sali i dopija drinki z na wpół opróżnionych kieliszków”. Chodziło tutaj o konsolidację na rynku europejskim, w której Lufthansa jest najpoważniejszym graczem.
Prezes Lufthansy, Carsten Spohr w ostatnim tygodniu, tak jak wytyka mu Ryanair, rzeczywiście informował, że jego linia najprawdopodobniej nie będzie potrzebowała wszystkich publicznych funduszy, jakie jej udostępniono. Ta wiadomość została bardzo pozytywnie odebrana przez inwestorów, którzy już nie mają powodów, aby obawiać się niewypłacalności przewoźnika. A było to realne zagrożenie jeszcze latem 2020. Lufthansa traciła wtedy milion euro co godzinę. W tej chwili jest to milion co dwie godziny.