Przyszły rok ma być już lepszy, ale wyniki będą nadal na minusie i wyniosą 38,7 mld dol., w porównaniu z prognozą w czerwca na poziomie 15,8 mld dol. Zdaniem Briana Pearce, głównego ekonomisty IATA minimalna poprawa będzie odczuwalna dopiero w drugim kwartale 2021. Pomogą w niej agresywne cięcie kosztów przez przewoźników, wzrost popytu na przeloty możliwy dzięki ponownemu otwarciu granic, powszechnemu testowaniu i wprowadzeniu na rynek szczepionek. W ostatnim kwartale 2021 mają się gdzieniegdzie pojawić niewielkie zyski.

— Ten kryzys jest porażający. Linie lotnicze obniżyły koszty o 45,8 proc., ale jest to kropla w morzu, bo przychody spadły o 60 proc. W tej sytuacji przewoźnicy tracą dzisiaj na każdym przewiezionym pasażerze 66 dolarów, a globalna strata wyniesie 118,5 mld dolarów. Ten fatalny wynik będzie poprawiony o 80 mld w roku 2021, ale perspektywa strat na poziomie 35,8 mld dolarów w przyszłym roku nie jest niczym optymistycznym. Potrzebujemy teraz bezpiecznego otwarcia granic, tak aby ludzie mogli latać, a w sytuacji, kiedy przewoźnicy w tej chwili codziennie się wykrwawiają i taka sytuacja potrwa przynajmniej do ostatniego kwartału 2021, to naprawdę nie ma na co czekać — mówił Alexandre de Juniac, dyrektor generalny IATA. Dla niego obecne wane zgromadzenie tej organizacji jest ostatnim. Właśnie złożył rezygnację z tej funkcji i zastąpi go były prezes British Airways, Irlandczyk Willie Walsh.