— Zamknięcie ponad połowy lotniska jest planowane przynajmniej przez jeden rok. W sytuacji, kiedy na rynku lotniczym nadal panuje zapaść, musieliśmy się zastanowić, czy rzeczywiście w 2021 roku jest nam potrzebny Terminal 5 — mówił prezes lotniska Engelbert Lütke-Daldrup w rozmowie z „Berliner Morgenpost”.

Ta decyzja zaniepokoi niskokosztowych przewoźników, którzy operowali z Terminalu 5 Ryanaira, który jest tam główną linią lotniczą, ale także Condora, Wizz Aira oraz TUI Fly. Nadal nie wiadomo, czy te linie będą mogły korzystać z Terminalu 1. Tyle że tam opłaty są zdecydowanie wyższe.

Jest jeszcze Terminal 2, już wybudowany i wykończony, ale również pozostaje zamknięty. Powód jest taki sam, jak w przypadku Terminalu 5 — brak pasażerów.

Terminal 1 na Berlin Brandenburg został otwarty niespełna miesiąc temu z 10-letnim opóźnieniem. Natomiast Terminal 5 to byłe lotnisko Schönefeld (SXF), zbudowane jeszcze w latach 70. i było drugim portem lotniczym obsługującym stolicę Niemiec oprócz zamkniętego 8 listopada Berlin Tegel. Niemcy, tak jak i pozostałe kraje Unii Europejskiej, potężnie ucierpiały podczas pandemii COVID-19, ruch lotniczy drastycznie spadł, a lotniska do końca października obsłużyły niespełna jedną trzecią pasażerów z 2019 roku. Teraz sytuacja uległa dalszemu pogorszeniu i liczba pasażerów spadła do 25 proc.

Zarządzający Berlin Brandenburg zamiast zastanawiać się, jak rozwijać nowe lotnisko, gorączkowo szuka możliwości oszczędzenia pieniędzy. A prezes portu nie ukrywa, że bywają dni, kiedy startuje stamtąd tylko po 16 samolotów, więc port w tej chwili żyje praktycznie tylko z pomocy publicznej i finansowo jest daleko w tyle w planach dojścia do rentowności w 2025 roku. Tylko w tym roku Berlin Brandenburg otrzyma 660 mln euro wsparcia.