Polski przewoźnik od dzisiaj lata z Warszawy do Krakowa, Rzeszowa, Gdańska, Wrocławia, Zielonej Góry, Poznania i Szczecina oraz z Krakowa do Gdańska.
— Zaczynamy powoli, przyglądamy się rezerwacjom. Nie liczymy na lawinę pasażerów, tym bardziej, że z założenia każdy nasz samolot może być wypełniony nie więcej niż w połowie, ponieważ musimy utrzymywać odpowiednie odstępy między pasażerami — mówi Rafał Milczarski, prezes LOT-u.
Czytaj także: Znów będzie można latać. Co czeka pasażerów?
Ale na pierwsze poniedziałkowe rejsy było zaskakująco dużo chętnych, podróżowało sporo rodzin z małymi dziećmi, dla których podróż pociągiem np. z Warszawy do Szczecina jest bardzo uciążliwa, zaś bilety kupione z odpowiednim wyprzedzeniem mają ceny porównywalne z biletami kolejowymi. W rejsach z Warszawy do Krakowa i Szczecina oraz Wrocławia widać było w poniedziałek także wyraźnie pasażerów biznesowych.
Kiedy będziemy mogli polecieć za granicę? — Taką decyzję podejmie Główny Inspektorat Sanitarny, który oceni tempo wychodzenia Polski z pandemii koronawirusa. No i oczywiście muszą zostać otwarte polskie granice – mówi Piotr Samson, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, który był pasażerem pierwszego rejsu LOT-u (do Szczecina).