Jest łatwa do przełknięcia przez linie tradycyjne, ale dla przewoźników niskokosztowych, takich jak Wizz Air, który w tym roku postawił na Austrię i Ryanair, który mało skutecznie atakuje ten rynek, to mocny cios. Austriacy twierdzą, że jest to obrona przed niskokosztowym dumpingiem, a linie w akcjach promocyjnych czasami sprzedają bilety po cenach niższych od rządowych podatków nakładanych na podróże lotnicze.

A podatki lotnicze w Austrii także mają wzrosnąć. 12 euro wyniesie dopłata do wszystkich rejsów, a na te najkrótsze, czyli loty na odległość nie większą niż 350 km, dodatkowo jeszcze trzeba będzie dopłacić 30 euro. To akurat ma zachęcić do korzystania z usług kolei.

Narodowy przewoźnik otrzyma 450 mln euro pomocy publicznej. Z tej kwoty 300 mln euro, to otwarta linia kredytowa, a 150 mln euro - to bezpośredni zastrzyk pieniężny w formie grantu. W zamian za to Grupa Lufthansy zobowiązała się do budowy centrum przesiadkowego w Wiedniu do roku 2030, takiego który rozmiarami będzie porównywalny z Monachium i Frankfurtem.

Zdaniem władz austriackich tak skonstruowana pomoc i zmiany w systemie podatkowym oznaczają z jednej strony ochronę miejsc pracy w Austrian Airlines, zachęcają do korzystania z transportu lotniczego, ale tylko na dłuższych odległościach i sprzyjają ochronie środowiska.

Należy jednak liczyć się z tym, że branża lotnicza ostro skrytykuje austriackie decyzje. A nie jest wykluczone, że z części podatków będą musieli wycofać się sami Austriacy. Jak już pokazała historia podatki duszą popyt na podróże lotnicze, a po jakimś czasie same rządy z nich się wycofują, ponieważ zamiast wzrostu wpływów do budżetu z tego tytułu, odnotowują ich spadek.