Były prezes Airbus Helicopters, który od lutego kieruje samolotowym Airbusem, ogłosił w Sydney na marginesie sesji IATA, że nowa linia produkcji A320 w Hamburgu, która wkrótce ruszy będzie mieć dużo więcej automatyki i robotów niż dotąd. — Istnieje teraz znacznie więcej możliwości nić wcześniej pod względem nowoczesnych narzędzi i większego dostępu do danych. To przekształci przemysł, jestem o tym przekonany — powiedział agenci Reutera.

Wcześniej wystosował pismo do załogi, w którym podkreślił, że firma musi sprostać ogromnemu wyzwaniu, jeśli chce zrealizować zakładana wielkość dostaw samolotów w tym roku, musi zmienić system produkcji należący do minionej epoki. Airbus nie jest jeszcze gotowy do zwiększenia rytmu produkcji do 75 A320 co miesiąc. — Zwiększamy go z 50 do 60, lubię mówić, ze idziemy stopniowo, krok po kroku — dodał. Teraz rekordowa liczba 100 samolotów czeka na brakujące silniki.

Gdy powstawał program A320 30 lat temu, zakładano wypuszczenie 1500 sztuk. Obecnie powstaje 600 rocznie. Airbus sprzedał dotąd 8 tys., a ma zamówienia na 6 tys. Zasadnicze znaczenie ma więc redukcja kosztów, bo w tym segmencie konkurencja jest bardzo ostra między A329 i B737. Faury zapytany o nakłady na R&D, odpowiedział, że nie zostaną zwiększone, ale część na technologie cyfrowe bardzo.

Nowy szef działu sprzedaży w Airbusie Eric Shulz nie wpada w panikę z powodu dużego spadku zamówień na szerokokadłubowe A330neo i przewiduje, że ten segment zacznie ożywiać się pod koniec roku. — Świat jest nadal pełen możliwości dla szerokokadłubowców. Przegraliśmy kilka kampanii na Zachodzie, ale są inne na świecie, osobiście nie wpadam w panikę z powodu A330neo — powiedział. Nie chciał podać liczbowego założenia sprzedaży w 2018 r., ale stwierdził: — Zobaczymy, myślę, że będzie OK. Widzę to po dynamice na rynku, po tym co przygotowujemy i co już wynegocjowaliśmy.