Al-Baker został wybrany prezesem IATA na następny rok i sam nie ukrywał, że będzie chciał wykorzystać swoją pozycję i wpływy do ściągnięcia lotniczego świata za dwa lata do stolicy Kataru, Dauhy. — Jestem teraz poważnym człowiekiem, nie usłyszycie już ode mnie żadnych kontrowersyjnych wypowiedzi. Wiem dobrze, że jestem z tego znany. Może być nudno – mówił otwierając konferencję prasową.

Słowa dotrzymał przez 10 minut. Do czasu, kiedy dziennikarka z Abu Zabi, w muzułmańskim hidżabie na głowie, zapytała go, czemu w Qatar Airways jest tak niska reprezentacja kobiet na stanowiskach kierowniczych. A właściwie nawet, czy wyobraża sobie sytuację, kiedy na jego stanowisku byłaby kobieta? Al-Baker na chwilę zaniemówił, zrobił się czerwony i wypalił: „Oczywiście, że może to robić tylko mężczyzna! To nie jest praca dla kobiety, bo jest to bardzo wymagające stanowisko”.

Sala, na której było ok. 100 dziennikarzy zaniemówiła, potem rozległy się głosy oburzenia. Wypowiedź Al Bakera została potraktowana bardzo poważnie. Dyrektor generalny IATA, Alexandre de Juniac, siedział jak słup soli. Do czasu, kiedy prowadzący konferencję prezes australijskiej linii Qantas, Allan Joyce wybuchnął śmiechem i powiedział: „Widzicie, Akbar wytrzymał tylko 10 minut bez kontrowersyjnej wypowiedzi. 10 minut i ani chwili dłużej! Całe szczęście, że w Qantasie 40 proc. stanowisk kierowniczych zajmują kobiety!”.

Al-Baker potem robił wszystko, żeby z całego zamieszania wyjść z jakimś merytorycznym przesłaniem. Przed kamerami światowych telewizji tłumaczył, że nie ma nic przeciwko kobietom na wysokich stanowiska, że w samych Qatar Airways 33 proc. pracowników to właśnie kobiety. I że tak naprawdę nie ma nic przeciwko pracującym kobietom, wysyła je na szkolenia, widzi je jako pilotów. Ale pogrążył się po raz kolejny mówiąc, że chodziło mu o ten jeden przypadek: prezesa Qatar Airways. Bo na tym stanowisku kobiety być nie może.