Sophia Kuo mówi, że kiedy w swoim uniformie pilota linii EVA Airways pojawia się na międzynarodowych lotniskach, wciąż słyszy wokół siebie szepty: „Ooo, kobieta–pilot”. „Ciekawe, jak ona kieruje samolotem?”, „Musi być naprawdę inteligenta!”.
Od samotnego lotu Amelii Earhart nad Atlantykiem minęło co prawda ponad 80 lat, ale takie kobiety jak Kuo, 36–letnia pilotka tajwańskiego Boeinga 747, nadal są w kokpicie wyjątkiem. Na całym świecie jedynie 5 proc. pilotów to kobiety, mówi Liz Jennings Clark, prezeska Międzynarodowego Stowarzyszenia Kobiet–Pilotów Linii Lotniczych (ISWAP).
Szybki wzrost ruchu lotniczego w Azji może zmusić ten sektor do zmniejszenia tej dysproporcji. Co roku w regionie z usług linii lotniczych korzysta 100 mln nowych pasażerów, mówi Sherry Carbary, wiceprezes ds. usług pokładowych w Boeingu, który pomaga liniom lotniczym w szkoleniu pilotów. Wg Boeinga Azja, aby przewieźć przedstawicieli nowej klasy średniej, w ciągu najbliższych 20 lat będzie potrzebowała 226 tys. pilotów więcej. – Aby dotrzymać kroku wzrostowi, trzeba zaspokoić ogromny popyt; tak ogromny, że stereotypy płciowe należy odsunąć na bok – mówi Carbary.
Vietnam Airlines, mające siedzibę w jednym z 10 najszybciej rozwijających się rynków lotniczych świata, pracują nad bardziej elastycznym harmonogramem pracy, tak aby uwzględniał on potrzeby życia rodzinnego. Szybko rozwijający się brytyjski przewoźnik EasyJet, wraz z Brytyjskim Stowarzyszeniem Kobiet–Pilotów, ufundował stypendium dla przyszłych pilotek.
Ogłoszenia o pracę takich linii jak British Airways coraz częściej adresowane są do kobiet, a EVA Air, gdzie spośród 1200 pilotów 50 to kobiety, wykorzystuje zdjęcia Kuo, prowadząc rekrutację na Tajwanie. – Znalezienie solidnej załogi wcale nie jest łatwe – mówi Richard Yeh, nadzorujący szkolenie pilotów w liniach EVA Air, które, aby zaspokoić popyt, powinny zatrudniać 100 pilotów rocznie. – Musimy znaleźć więcej takich pilotów jak Sophia.