Do Warszawy przyjechał odebrać Nagrodę Literacką im. Zbigniewa Herberta. Wyróżnienie – statuetka i 50 tys. dolarów – nie ogranicza się do polskich twórców i z każdym rokiem nabiera coraz większego znaczenia międzynarodowego. Tegoroczny laureat to 77-letni Breyten Breytenbach urodzony w rodzinie białych Afrykanerów w RPA. Oprócz poezji pisze prozę i maluje obrazy, a sławy przysporzyło mu zaangażowanie w walkę z apartheidem.
– Z Herbertem i jego twórczością zetknąłem się w połowie lat 60. na europejskiej konferencji poetyckiej – opowiada „Rzeczpospolitej" poeta. W środowisku międzynarodowym znana jest twórczość Miłosza czy Szymborskiej, ale z Polaków to Herbert zawsze cieszył się największą estymą. Inspirował mnie, ale w szczególny sposób. Nie chodzi o to, że chciałem pisać podobne wiersze, ale chciałem pisać równie dobre. Zawieszał nam wysoko poprzeczkę.
Z wilczym biletem
Po raz pierwszy wyjechał z Afryki, gdy miał 19 lat. Był rok 1958 i nikt nie sądził, że dni apartheidu są policzone. Krajem rządziła biała mniejszość realizująca politykę segregacyjną. A on z uwagi na swe poglądy dostał wilczy bilet i o studiowaniu w ojczyźnie mógł zapomnieć.
Bez grosza trafił do Europy. Tak zaczęły się jego podróże, które w zasadzie trwają do dziś. – Moim domem jest miejsce, gdzie najlepiej mi się pracuje. Mam taki zakątek obecnie w Katalonii. Do Afryki często wracam i nie czuję się tam obco – mówi. Na przełomie lat 70. i 80. wrócił do ojczyzny na dłużej, nie do końca z własnej woli. Przez siedem lat siedział w więzieniu pod zarzutem zdrady i terroryzmu.
A jak było naprawdę? W 1962 r. wziął ślub. Jego małżonka była Wietnamką, więc Breytenbach złamał tzw. prawo moralności zabraniające mieszkańcom RPA związków mieszanych rasowo. Mimo to na początku lat 70. oboje dostali zgodę na krótką wizytę w RPA. Po powrocie do Paryża Breytenbach postanowił wrócić, ale już z fałszywym paszportem, by na miejscu zaangażować się w walkę z rasistowskim systemem. Szybko go aresztowano i w 1975 r. skazano na dziewięć lat więzienia. Wyszedł po siedmiu, z czego dwa spędził w izolatce.