"Wzgórze Psów" - nowa książka Jakuba Żulczyka

Jakub Żulczyk dowodzi, że powieść gatunkowa to też literatura. Może być infantylna, ale także solidna.

Aktualizacja: 23.05.2017 18:52 Publikacja: 23.05.2017 18:26

Jakub Żulczyk – zawrotna kariera jak na standardy polskiego pisarstwa.

Jakub Żulczyk – zawrotna kariera jak na standardy polskiego pisarstwa.

Foto: Świat Książki

Każda z jego powieści ma swój popkulturowy klucz. „Ślepnąc od świateł" nosiło taki sam tytuł jak hiphopowy utwór Mike'a Skinnera. Zarówno w brytyjskim „Blinded by the Light", jak i powieści Żulczyka historia dotyczyła długów, narkotyków i dilerów, a w tle migotały światła miasta. Z kolei kluczem do wydanego właśnie „Wzgórza psów" jest postać komiksowego Punishera, do którego wielokrotnie odwołuje się główny bohater. Punisher to mściciel, który bierze odwet na bandytach. Nie zdradzając za wiele z fabuły, cofnijmy się na moment w przeszłość.

To niełatwy moment w karierze 33-letniego Jakuba Żulczyka. Trzeba przyznać, że zawrotnej, jak na standardy polskiego pisarstwa. Przez ostatnie cztery lata napisał dwie powieści i trzy scenariusze. W rewelacyjnym „Ślepnąc od świateł" (2014) udowodnił, że powieść sensacyjna to także literatura, która może być infantylna albo znakomita. W 2015 r. wspólnie z Moniką Powalisz skupił się na pisaniu scenariusza do serialu „Belfer" dla stacji Canal+. „Belfer" był hitem telewizji, głośno komentowanym w mediach tradycyjnych i społecznościowych. „No dobra, to kto?" – pytał o tożsamość zabójcy Robert Lewandowski na swoim Twitterze przed emisją ostatniego odcinka.

Wygląda na to, że w 2017 r. Żulczyk zaliczy dublet, bo właśnie dobiegają końca prace nad serialem opartym na jego „Ślepnąc od świateł", który produkuje polskie HBO. Premiera zapowiadana jest na przełom jesieni i zimy. A już teraz do księgarń trafiła najnowsza powieść pisarza „Wzgórze psów". Wielkie oczekiwania i wysoko zawieszona poprzeczka. Jaki wynik? Trzymając się lekkoatletycznej metafory: doskoczył, jednak opadając, strącił poprzeczkę.

Mazurska klątwa

We „Wzgórzu psów" pisarz opowiada o współczesnej Polsce, a dokładniej o Mazurach i małym miasteczku określanym w powieści jako Zybork. Google podpowiada, że tak brzmi dawna poniemiecka nazwa wsi Jeziorany w powiecie olsztyńskim. To zabawne, że Zybork u Żulczyka jest mrocznym rewersem sympatycznych Jezioran z radiowego słuchowiska.

Bohaterami i jednocześnie narratorami powieści są Mikołaj i Justyna, młode małżeństwo. On – nieudany pisarz, autor jednego bestselleru sprzed dekady. Cudem wygrzebał się z narkotyków, a to za sprawą Justyny, z którą wziął ślub. Jest ona dziennikarką śledczą, dopiero co zwolnioną z redakcji ogólnopolskiego dziennika. Mają kredyt na mieszkanie, a nie bardzo jest z czego spłacać. By wygrzebać się z długów, decydują się wynająć mieszkanie i chwilowo przeprowadzić się do rodzinnego domu Mikołaja w Zyborku. Wyjazdowi towarzyszy poczucie upokorzenia i klęski. Nakłada się na to jeszcze kryzys w związku. Justyna przyznała się Mikołajowi do romansu z właścicielem gazety. Ciągle na siebie warczą, ale wkrótce dramatyczne wydarzenia sprawią, że znów się zbliżą.

Na Mazurach czekają ich same spektakularne historie. Śmierć zamożnego sąsiada, który uciekł porywaczom i znaleziony w lesie przypomina ofiarę zombi. Referendum w sprawie odwołania antypatycznej burmistrz Zyborka, która chodzi na pasku mafii. Przedstawicielem tejże jest tajemniczy Kalt – nie wiadomo, czy Polak czy Niemiec, czy może rdzenny Mazur. Wszechwładny Pan Zagadka, będący ożywionym wyrzutem sumienia po wypartej pruskiej tożsamości Mazur. A także ucieleśnienie prowincjonalnego turbokapitalizmu, który doskonale potrafi wykorzystać słabości lokalnej demokracji.

Gdyby szukać odniesień filmowo-literackich, to mamy tu trochę „Miasteczka Twin Peaks" (w Zyborku zabito 17 lat wcześniej w tajemniczych okolicznościach nastoletnią dziewczynę), trochę z filmów Smarzowskiego, a nawet Pasikowskiego (przypomina się zwłaszcza „Kroll" z nocnymi jazdami samochodem czwórki bohaterów).

Pisarz i bohater

Jednocześnie dużo we „Wzgórzu psów" wątków autotematycznych. Bohaterem w końcu jest pisarz pochodzący z Mazur. Sam Żulczyk urodził się w Nidzicy, co więcej, w wywiadach przyznaje się do epizodu alkoholowego w przeszłości. Jednak zacieranie rzeczywistości swoich książek i wrzucanie tropów autobiograficznych sprawia mu przyjemność. I nie zapominajmy, że takie wątki dobrze się sprzedają w mediach.

Jest tu wszystko, czego potrzeba do dobrej powieści sensacyjnej z pogranicza thrillera i kryminału. Ale to nie znaczy, że pisarz ustrzegł się mielizn. Słabością „Wzgórza psów" jest przede wszystkim długość książki i nadmiar motywów. Mamy tu historię o małomiasteczkowych sitwach i mafii. Jest opowieść o dziennikarstwie śledczym, a także o życiu środowisk twórczych w stolicy (imprezy i narkotyki). Znajdziemy też wątki pedofilskie i afery gruntowo-wywłaszczeniowe.

Co więcej, dostajemy również opowieść o licealnych balangach, młodzieńczych niespełnieniach i pierwszych razach. Koniec końców o „piekle kobiet, którymi mężczyźni dysponują jak przedmiotami".

I chyba trochę za dużo tych wątków we „Wzgórzu psów". Historia mazurskiej rodziny ledwo unosi ten wywar z Polski B. Świat to chwilami nazbyt komiksowy i rażący kliszami. Na obronę autora należy dodać, że każdy z tych wątków odwraca naszą uwagę od głównej intrygi, przez co zwroty akcji są bardziej zaskakujące.

Razi też nadmiar tanich mądrości. Coelhowsko-ban dyckich aforyzmów. „Dzieje się tylko to, co miało się stać, i to jest właśnie sprawiedliwość". Jakub Żulczyk ma łatwość układania mądro brzmiących sentencji, ale tym bardziej należy uważać, bo łatwo zmienić się w autoparodię.

Jednocześnie, przy wspomnianych słabościach, Jakub Żulczyk dystansuje wielu autorów. Jego przypadek stanowi ciekawy przykład zdolnego powieściopisarza, który się „sprofesjonalizował". Wyszedł z grupy koleżeńsko-pisarskiej zbliżonych rocznikowo Doroty Masłowskiej, Agnieszki Drotkiewicz i Mirosława Nahacza. Jednocześnie cały czas się rozwijał i doskonalił warsztatowo, o czym świadczą serialowe scenariusze i dwie ostatnie powieści. Świetnie skrojone sensacje z uzasadnionymi ambicjami do czegoś więcej. ©?

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.kube@rp.pl

Każda z jego powieści ma swój popkulturowy klucz. „Ślepnąc od świateł" nosiło taki sam tytuł jak hiphopowy utwór Mike'a Skinnera. Zarówno w brytyjskim „Blinded by the Light", jak i powieści Żulczyka historia dotyczyła długów, narkotyków i dilerów, a w tle migotały światła miasta. Z kolei kluczem do wydanego właśnie „Wzgórza psów" jest postać komiksowego Punishera, do którego wielokrotnie odwołuje się główny bohater. Punisher to mściciel, który bierze odwet na bandytach. Nie zdradzając za wiele z fabuły, cofnijmy się na moment w przeszłość.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki
Literatura
Ernest Bryll: zapomniany romantyk i Polak stojący w kolejce
Literatura
Nie żyje Ernest Bryll
Literatura
Premiera książki „Emilian Kamiński. Reżyser marzeń”