Współpracownicy białoruskiego prezydenta zadzwonili do laureatki literackiego Nobla z 2015 r. i zaproponowali, by stanęła na czele specjalnej komisji ds. budowy pomnika w Kuropatach.
Po ponad dwóch dekadach rządów Łukaszenko wreszcie zdecydował się na upamiętnienie miejsca, w którym spoczywają setki tysięcy ofiar represji stalinowskich, w tym również Polacy.
Pisarka nie przyjęła jednak propozycji, protestując tym samym przeciwko nasilającym się na Białorusi represjom. – Ludzie siedzą w więzieniach, tylu aresztowano w Dzień Woli. Byłoby mi nieco dziwnie uczestniczyć w tym wszystkim – tłumaczy Aleksijewicz swoją odmowę współpracy z administracją prezydenta.
Jak twierdzi, jedyną osobą, która mogłaby stanąć na czele takiej komisji, jest odkrywca Kuropat Zianon Pazniak. Lider Białoruskiego Frontu Ludowego w obawie o własne życie opuścił Białoruś ponad 20 lat temu, teraz mieszka w USA. Apelował niedawno do architektów i historyków, by nie współpracowali z Łukaszenką w sprawie pomnika.
Ogłoszony pod koniec marca konkurs białoruskiego Ministerstwa Kultury od początku budził kontrowersje. Przede wszystkim dlatego, że trwa zaledwie miesiąc. Białoruski historyk Ihar Melnikau twierdzi, że obecność Aleksijewicz w komisji byłaby szansą na społeczną dyskusję w tej sprawie.