„Oszukana” opowiada historię z perspektywy trzech bohaterów: Leny, Emila i Nikodema. Jak zrodził się pomysł na spojrzenie z trzech stron na jedną fabułę?
Magda Stachula: Właściwie to mój styl, pokazywanie tej samej historii z perspektywy kilku bohaterów. W taki sposób napisałam moją debiutancką książkę, potem kolejne, a teraz „Oszukaną”. Uważam, że to niezmiernie ciekawe pokazanie tego samego zdarzenia oczami różnych postaci, postrzeganie świata jest tak bardzo odmienne, uzależnione od oczekiwań, wrażliwości, przeszłości bohaterów, lubię przyglądać się temu z bliska, stąd taki sposób narracji.
Z którym bohaterem najbardziej utożsamia się Magda Stachula?
Jeśli chodzi o „Oszukaną” to na pewno z Leną. Przede wszystkim dlatego, że obie jesteśmy kobietami. Kiedy wpadłam na pomysł napisania tej historii, wyobraziłam sobie dziewczynę, która musi się ukrywać. Przez jedną niewłaściwą znajomość wpada w spiralę ucieczki, zadawałam sobie pytania, co dzieje się w jej głowie, jakich dokonuje wyborów i do czego one prowadzą? Ta historia mogła spotkać każdą kobietę, taki też jest podtytuł „Oszukanej” i to dziewczynom zadedykowałam tę książkę. A tak ogólnie to najwięcej mnie jest w Anicie, bohaterce mojej debiutanckiej książki „Idealna”, ją obdarzyłam zamiłowanie do podglądania świata przez kamery internetowe, lękiem przed gryzoniami. Zazwyczaj autor najwięcej siebie zdradza przy debiucie.
„Samotność i choroba to najgorsi wrogowie człowieka” – pisze pani w „Oszukanej”. Patrząc na fabułę lektury, można również dołożyć, m.in. strach do tychże przeciwników?