Medale mistrzostw świata i Europy, a w tym sezonie zwycięstwo z USA w nieoficjalnych MŚ świata sztafet. Polska sztafeta 4x400 kobiet to światowa czołówka i nie ma sensu udawać, że jest inaczej?
Wyniki mówią same za siebie. W Europie z całą pewnością jesteśmy jedną z najlepszych sztafet.
Od sukcesu w Jokohamie i złota podczas IAAF World Relays minęło już kilka miesięcy. Dla kibiców wasz sukces był zaskoczeniem, ale chyba również dla rywalek. Po biegu Amerykanki nie chciały podać pana zawodniczkom rąk.
To jest sport, emocje czasem biorą górę. Biegi sprinterskie to prestiżowa konkurencja. A sportowcy z USA zawsze byli silni, w dodatku są wychowywani w poczuciu wyjątkowości i tego, że są najlepsi na świecie. Porażka mogła być dla nich szokiem. Zobaczymy, jak będzie na mistrzostwach w Katarze, które wypadają bardzo późno. Normalnie o tej porze roku już nie startujemy.
Musiał pan w związku z tym nietypowym terminem dużo zmieniać w przygotowaniach?