Konrad Bukowiecki chce polecieć w kosmos

18-letni kulomiot ze Szczytna Konrad Bukowiecki zadziwia wszystkich, bije rekordy w hurtowych ilościach. Może być następcą Tomasza Majewskiego.

Aktualizacja: 28.07.2015 20:16 Publikacja: 28.07.2015 19:54

Konrad Bukowiecki (fot. Zorro2212)

Konrad Bukowiecki (fot. Zorro2212)

Foto: Wikimedia Commons

Kiedy latem 2008 r. Tomasz Majewski zdobywał olimpijskie złoto w Pekinie, 11-latek ze Szczytna po raz pierwszy wziął kulę do ręki. Ważyła trzy kilogramy. Chwycił ją podczas zgrupowania w Poznaniu, na które zabrali go rodzice, oboje trenerzy lekkoatletyki. Wcześniej miał być pływakiem. Szło mu całkiem nieźle, trenował przez sześć lat. W końcu zdecydował się jednak zamienić basen na lekkoatletyczne koło. Od początku trenował pod okiem ojca Ireneusza, przed laty medalisty halowych mistrzostw Polski w ośmioboju, z zawodu policjanta.

Talent nastolatka z Gwardii Szczytno eksplodował w 2014 r., kiedy zdobył złote medale na mistrzostwach świata juniorów w Eugene (USA) i igrzyskach olimpijskich młodzieży w Nankinie (Chiny). Po drodze bijąc praktycznie wszystkie rekordy w młodzieżowej kuli. W internecie hitem okazał się filmik z zawodów w Spale, gdzie nastolatek cisnął 5-kilogramową kulę nie tyle poza wyłożone materace, co pod okno hali. Skończyło się na 24,24 m.

Ten rok zaczął nieoczekiwanie od 6. miejsca na Halowych Mistrzostwach Europy w Pradze i brązowego medalu halowych mistrzostw Polski seniorów w Toruniu. Jego rekordy w seniorskiej kuli (waży 7,26 kg) to 20,46 w hali i 20,42 na stadionie. Szybko wspiął się na szczyt światowych list młodzieżowców. 18-letni Majewski takich wyników nie osiągał. — Nikt takich nie osiągał — mówi rozmowie „Rz" trener Ireneusz Bukowiecki. — Rzeczywiście wszystko toczy się bardzo szybko, ale wiemy co robimy. Skłamałbym, gdybym powiedział, że robimy połowę tego co moglibyśmy, ale na pewno trzy czwarte. Konrad ma jeszcze rezerwy. Czasami myślę sobie nawet, że w pewnym sensie jest trochę dziwny, bo ma w sobie taką naturalną siłę fizyczną. Na swój wiek momentami jest nawet aż za silny — dodaje.

O jego sile świadczą także ciężary, które dźwiga. W rwaniu potrafi sobie poradzić nawet ze 120 kg. Jego wyniki podczas zawodów i krzepa zrobiły wrażenie nie tylko na dziennikarzach sportowych, ale i tych z telewizyjnych programów śniadaniowych, gdzie był zapraszany. — Ma talent i wielką siłę w łapie – zapowiadał go Marcin Prokop.

— To dobrze zbudowany chłopak, świadomy swoich atutów — mówi Krystyna Danilczyk-Zabawska, najlepsza polska kulomiotka w historii. — Dobrze się rozwija, chociaż mam pewną obawę, czy te obciążenia, którym jest poddawany — a jest przecież wciąż juniorem — nie będą odzywać się w wieku seniorskim. Nie jest jednak kurdupelkiem, który został stłumiony, bo wiadomo, że jak mężczyzna dostaje duże obciążenia siłowe, może to zaburzyć jego rozwój wzrostowy. Tutaj tego nie widać. Tomasz Majewski jest wciąż postacią numer jeden ale trzeba go będzie godnie zastąpić.

Bukowiecki porównań do Majewskiego nie lubi. Różnią ich nie tylko sukcesy, ale i technika pchnięcia: mistrz olimpijski stosuje technikę z doślizgu, Bukowiecki styl obrotowy. Nastolatek przyjmuje te porównania spokojnie. — Szanujemy Tomka, bo zdobycie dwóch złotych medali olimpijskich to, jak mówi mój syn, kosmos. Podczas startów łączy ich fajna relacja, Konrad mu raczej nie "panuje".

Charakteru nie można Bukowieckiemu odmówić. Kiedy kilka miesięcy temu stało się głośno o jego możliwym wyjeździe do innego klubu, wprost przyznawał, że poważnie rozważa propozycję, bo nie będzie „siedzieć w Szczytnie za 200 zł przez dziesięć miesięcy, bo naprawdę trzeba z czegoś żyć". Był to przede wszystkim przytyk do lokalnych samorządowców i przyznawanych przez nich stypendiów. Innym razem wyrwało mu się, że robi swojemu Szczytnu już chyba większą promocję niż sam Jurand ze Spychowa.

Nie jest jeszcze pewne czy wystartuje w sierpniowych mistrzostwach świata seniorów w Pekinie. Zdaniem ojca ewentualny start w Chinach byłby jednak dobrym przetarciem przed igrzyskami w Rio de Janeiro, o których ciągle myślą. Jak dodaje, w Pekinie syna byłoby stać na szeroki finał, bo regularnie pcha już ponad 20 m. Za rok podczas igrzysk może więc dojść do symbolicznej zmiany, bo będą to zapewne ostatnie igrzyska dla Majewskiego, a pierwsze dla Bukowieckiego.

Przygotowania mogą zostać jednak poważnie zakłócone, bo tuż przed imprezą nastolatek będzie zdawał egzamin dojrzałości. — Z maturą wychodzi fatalnie... — nie kryje jego tata. – W szkole nie jest źle. Konrad ma średnią powyżej 4, dostał indywidualny tok nauczania, idą mu na rękę. Bywa jednak ciężko, bo często wyjeżdżamy na zawody czy obozy. Ale radzi sobie. Nie ukrywam, że jeszcze rok temu w ogóle nie myśleliśmy o Rio, ale po ostatnich mistrzostwach Europy w hali stało się to tak realne, że aż żal nie skorzystać.

Kiedy latem 2008 r. Tomasz Majewski zdobywał olimpijskie złoto w Pekinie, 11-latek ze Szczytna po raz pierwszy wziął kulę do ręki. Ważyła trzy kilogramy. Chwycił ją podczas zgrupowania w Poznaniu, na które zabrali go rodzice, oboje trenerzy lekkoatletyki. Wcześniej miał być pływakiem. Szło mu całkiem nieźle, trenował przez sześć lat. W końcu zdecydował się jednak zamienić basen na lekkoatletyczne koło. Od początku trenował pod okiem ojca Ireneusza, przed laty medalisty halowych mistrzostw Polski w ośmioboju, z zawodu policjanta.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę