Nasza reprezentacja dwa lata temu była najlepsza w Bydgoszczy, przerywając trwającą od lat dominację rosyjsko-niemiecką. Teraz może być podobnie, bo choć do Polski przyjedzie wiele gwiazd europejskiej lekkiej atletyki, to nikt nie wystąpi na galowo.
– Mamy swoje straty, ale wiele innych federacji w roku olimpijskim wystawiło na te zawody drugie składy. Możemy obronić tytuł. Kalendarz jest ubogi, więc dla wielu zawodników to bardzo ważny start. Taka impreza jest też okazją do walki o stypendia – nie kryje w rozmowie z „Rz" wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki (PZLA) Tomasz Majewski.
Liderami naszej kadry będą medaliści wielkich imprez: Marcin Lewandowski (1500 m), Piotr Lisek (skok o tyczce), Paweł Fajdek (rzut młotem) czy Michał Haratyk (pchnięcie kulą). Mateusz Borkowski (800 m) w walce o miejsce w kadrze pokonał Adama Kszczota, a Malwina Kopron (rzut młotem) – Anitę Włodarczyk.
Spośród czternastu polskich lekkoatletów, którzy są na oficjalnym plakacie imprezy, wystartuje tylko co drugi.
Lista nieobecnych jest długa – to Ewa Swoboda (100 m), Maria Andrejczyk (rzut oszczepem), Joanna Jóźwik (800 m) czy Justyna Święty-Ersetic (400 m) – ale skład naszej reprezentacji na tle rywali i tak wygląda godnie.