Trening bez celu

Trwa ewakuacja polskich sportowców. Zawodnicy przerywają zagraniczne zgrupowania i wracają do kraju, ale w domu nie mają gdzie trenować.

Publikacja: 15.03.2020 21:00

Wojciech Nowicki o odwołaniu zgrupowania w RPA dowiedział się w dniu wylotu

Wojciech Nowicki o odwołaniu zgrupowania w RPA dowiedział się w dniu wylotu

Foto: EAST NEWS

Ewakuację spowodowała decyzja premiera Mateusza Morawieckiego o wprowadzeniu stanu zagrożenia epidemicznego i zamknięciu granic. Oświadczenie szefa rządu wywołało chaos. „Już zgłupiałam. Może mi ktoś powiedzieć, czy nas wpuszczą do kraju?" – napisała w piątek wieczorem młociarka Malwina Kopron, która razem z dziadkiem trenerem Witoldem była na zgrupowaniu w USA.

Nasza zawodniczka na wieść o zamknięciu granic przerwała trening i przebukowała bilety. Niestety, loty do Niemiec odwołała Lufthansa. Kopron ostatecznie pokonała trasę San Diego–San Francisco–Monachium–Berlin i w niedzielę po południu była już w zorganizowanym przez Polski Związek Lekkiej Atletyki (PZLA) busie, który zabrał ją do Puław. – Było dużo stresu i płaczu – przyznaje Kopron w rozmowie z „Rzeczpospolitą".

Kłopoty mają jej koledzy z reprezentacji Adam Kszczot i Marcin Lewandowski. Biegacze wahali się, czy zostać na zgrupowaniu w USA i lot do kraju mają dopiero w poniedziałek. – Modlę się, żeby Niemcy nie zamknęli granicy – mówi Lewandowski.

Rządowym samolotem wracają do kraju wioślarze, którzy dwa ostatnie tygodnie spędzili w portugalskim Lago Azul. Na miejscu zostało pięć osób: Weronika Deresz i Jaclyn Stelmaszczyk pływające w dwójce wagi lekkiej, skiffista Natan Węgrzycki-Szymczyk oraz trenerzy Przemysław Abrahamczyk i Jarosław Szymczyk. To osady, które nie mają jeszcze kwalifikacji olimpijskiej. Walka o wyjazd do Tokio miała się rozegrać podczas majowych regat w Lucernie, które zostały odwołane.

Zgrupowanie w Portugalii przedłużyła część reprezentacji kajakarskiej. Za granicą zostało 15 osób: zawodniczki, trenerzy, fizjoterapeuci. – Wstępnie do 21 kwietnia, odbędziemy w ten sposób dwa obozy – informuje wicemistrzyni olimpijska z Rio Marta Walczykiewicz.

W Polsce jest już Maja Włoszczowska. Kolarka na wieść o zamknięciu granic zorganizowała prywatny samolot, który zabrał ją z hiszpańskiego Alicante.

W RPA trenują

Tym, którzy nie chcą wracać do kraju, trudno się dziwić. Wszystkie osoby przekraczające granicę czeka obowiązkowa, dwutygodniowa kwarantanna. Agnieszka Kobus-Zawojska z kobiecej czwórki podwójnej zamieni się mieszkaniami z rodzicami i zorganizuje siłownię w garażu. Pływający w dwójce wagi lekkiej Artur Mikołajczewski zapewnia z kolei, że do utrzymania formy wystarczą mu dwa ergometry, które ma w domu.

Kwarantanna może być dużym problemem dla lekkoatletów. W domu trudno biegać i przerzucać ciężary, a marzec to zazwyczaj czas, kiedy przedstawiciele królowej sportu wykonują poważny trening objętościowy. Jolanta Kumor przyznaje, że mistrza świata w rzucie młotem Pawła Fajdka czeka teraz właściwie dwutygodniowy urlop. O trenowaniu w domu raczej nie ma mowy.

Szczęście mają ci, którzy nie muszą przerywać zgrupowania. Tak jak przebywająca w RPA Joanna Jóźwik. – Sytuacja wydaje się być pod kontrolą, możemy normalnie trenować. Zachowujemy wszelkie środki ostrożności, dbamy o siebie i trenujemy dzielnie – raportuje nasza biegaczka. Razem z nią w Potchefstroom jest między innymi półfinalistka mistrzostw świata w biegu przez płotki Joanna Linkiewicz.

Sportowcy bezdomni

Dużego pecha mieli młociarze: Wojciech Nowicki i Joanna Fiodorow. Oni o odwołaniu zgrupowania w Afryce dowiedzieli się w dniu wylotu. – Zdążyłam jeszcze zrobić poranny trening, zaczęłam się przygotowywać do wyjazdu i nagle dostałam od trenerki informację, że zostajemy w domu – opowiada ta druga w rozmowie z „Rz". Medalowy duet przeniósł się do Spały, ale spędził tam tylko dwa dni, bo po rekomendacji minister sportu Danuty Dmowskiej-Andrzejuk zamknięto wszystkie centralne ośrodki sportu.

Sytuacja jest patowa: sportowcy w trybie pilnym wracają do kraju, a na miejscu nie mają gdzie pracować. – Jesteśmy w zawieszeniu. Nie wiadomo, co z igrzyskami, trenujemy trochę bez celu – przyznaje Nowicki. – Powinniśmy być w ciężkiej robocie. Treningi w Białymstoku nie będą tak optymalne, jak na obozie, kiedy odcinasz się od wszystkiego i skupiasz tylko na pracy. Wojtek na przykład ma przecież w domu dwójkę małych dzieci – dodaje Fiodorow.

Spokojnie do zamieszania podchodzi wicemistrz olimpijski w rzucie dyskiem Piotr Małachowski. On bilet na samolot kupił na własną rękę i wrócił do kraju wcześniej niż pozostali lekkoatleci zgrupowani w Portugalii. – Spędzę teraz parę dni w domu, zobaczę, jak się będę czuł i jeśli wszystko będzie w porządku, to wezmę dyski i pojadę na AWF. Rzucam na dworze, nie mam styczności z innymi, więc nie powinno być problemu – zaznacza.

Fatalnie wygląda sytuacja pływaków. – Mamy zgrupowanie na Teneryfie, ale właśnie zamknęli nam obiekt, więc wracamy do kraju. Jesteśmy w patowej sytuacji. Kwarantanna to olbrzymie utrudnienie, właściwie dyskwalifikujące, bo treningów w wodzie nie da się zastąpić. Ostatni raz dwa tygodnie bez pływania przeżyłam chyba w 2008 r. – przyznaje w rozmowie z „Rz" grzbiecistka Alicja Tchórz. Sama na początku kwietnia miała walczyć w Sztokholmie o minimum na igrzyska.

Czas ucieka

Do Hiszpanii pod koniec miesiąca miała lecieć biegaczka Iga Baumgart-Witan. Teraz liczy, że wyjazd uda się zastąpić pobytem w Spale, który powinna zacząć 29 marca. – Na razie jesteśmy zestresowani i nie wiemy, co robić. Kilka dni temu musieliśmy przerwać zgrupowanie w Szklarskiej Porębie, teraz jesteśmy w Bydgoszczy. Trudno powiedzieć, czy w poniedziałek wpuszczą nas na stadion – mówi. W domu przynajmniej nie jest sama, bo przymusowe wolne ma także mąż, piłkarz.

– Musimy działać, ale jednocześnie czekamy na decyzje i informację, co z Tokio – dodaje Iwona Baumgart, która trenuje córkę oraz Patrycję Wyciszkiewicz. – Termin igrzysk ma duży wpływ na to, co będziemy robić w najbliższych tygodniach. Możemy dalej pracować nad przygotowaniem tlenowym albo przejść do treningu wytrzymałościowego. Czas ucieka. Organizatorzy o ewentualnym przełożeniu igrzysk powinni poinformować jak najszybciej.

Jedyną dyscypliną, w której Polacy bez przeszkód walczą o wyjazd do Tokio, jest boks – w Londynie trwa turniej kontynentalny z udziałem kilkunastu naszych kadrowiczów. Dzięki wygranej walkowerem w pierwszej walce jednego zwycięstwa do wyjazdu na igrzyska potrzebuje Damian Durkacz.

Chaosu, jaki wprowadził do świata sportu koronawirus, zdaje się nie dostrzegać Thomas Bach. Szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego na każdym kroku zapewnia, że impreza w Tokio odbędzie się zgodnie z planem.

Ewakuację spowodowała decyzja premiera Mateusza Morawieckiego o wprowadzeniu stanu zagrożenia epidemicznego i zamknięciu granic. Oświadczenie szefa rządu wywołało chaos. „Już zgłupiałam. Może mi ktoś powiedzieć, czy nas wpuszczą do kraju?" – napisała w piątek wieczorem młociarka Malwina Kopron, która razem z dziadkiem trenerem Witoldem była na zgrupowaniu w USA.

Nasza zawodniczka na wieść o zamknięciu granic przerwała trening i przebukowała bilety. Niestety, loty do Niemiec odwołała Lufthansa. Kopron ostatecznie pokonała trasę San Diego–San Francisco–Monachium–Berlin i w niedzielę po południu była już w zorganizowanym przez Polski Związek Lekkiej Atletyki (PZLA) busie, który zabrał ją do Puław. – Było dużo stresu i płaczu – przyznaje Kopron w rozmowie z „Rzeczpospolitą".

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Lekkoatletyka
Maria Żodzik dostała polski paszport. Nowa nadzieja na igrzyska