Dokonał pan już wyboru – 800 czy 1500 metrów?
Wcześniej się wahałem, ale wreszcie mogę jasno stwierdzić, że mój koronny dystans to 1500 m. Trening, który w związku z tym realizuję, jest bardzo ciężki, nastawiony na wytrzymałość. Robię teraz wręcz maratoński kilometraż. W Toruniu na „dzień dobry" osiągnąłem wynik ledwie o pół sekundy gorszy od rekordu życiowego w hali na 800 m. W tym momencie przygotowań to duży powód do optymizmu. Wydawało się, że podczas takich przygotowań jest prawie niemożliwe, żeby osiągać takie wyniki, a jeszcze mogę się rozkręcać. Przy ciężkim, monotonnym treningu ćwiczenie szybkości, czyli bieg na 800 m, jest miłą odmianą, a dodatkowo może zaprocentować w czasie startów na 1500 m.
W zeszłym roku podczas przygotowań biegał pan 180 km tygodniowo, jak to teraz wygląda?
W tym sezonie pokonuję trochę krótsze dystanse, ale około 160 km w ciągu tygodnia przebiegałem. Jak na średniodystansowca to bardzo dużo. Poza tym nie były to monotonne przebieżki, ale intensywny trening.
Zaczął pan przygotowania od wyjazdu do Afryki...