Mo Farah nie ma nic do ukrycia

Czterokrotny mistrz olimpijski z entuzjazmem przyjął pomysł, by Światowa Agencja Antydopingowa ponownie przebadała jego stare próbki w związku z dyskwalifikacją trenera Alberta Salazara.

Aktualizacja: 22.01.2020 19:39 Publikacja: 22.01.2020 18:59

Mo Farah nie ma nic do ukrycia

Foto: shutterstock

Farah był jednym z członków grupy Nike Oregon Project prowadzonej przez Salazara – Amerykanina kubańskiego pochodzenia, ukaranego pod koniec września czteroletnim zawieszeniem za podawanie zakazanych substancji swoim zawodnikom.

Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) zamierza poddać ponownej analizie próbki moczu i krwi wszystkich sportowców trenujących z Salazarem. Farah trafił pod jego skrzydła w 2010 i pozostawał w tej grupie aż do 2017 roku, czyli do momentu, kiedy pojawiły się podejrzenia co do uczciwości trenera.

– Jak już wielokrotnie mówiłem, cieszę się, że każdy organ antydopingowy może w dowolnej chwili przebadać którąkolwiek z moich próbek – przekonuje Farah, który nigdy nie wpadł na dopingu ani nie unikał kontroli.

Za kilka miesięcy może bronić w Tokio olimpijskiego tytułu na 10 km (jest też mistrzem na 5 km), a obecnie przygotowuje się w Kenii do marcowego biegu Big Half na ulicach Londynu.

Mistrz biegów zaznacza, że jego rozstanie z Salazarem nie było spowodowane tym, że trener zamieszany jest w dopingowy proceder. Wcześniej podkreślił, że byłby jedną z pierwszych osób, które otrzymałyby informację, że Salazarowi grozi dyskwalifikacja.

Zamieszanie wokół Faraha powstało po tym, jak Amerykańska Agencja Antydopingowa (USADA), szukając twardych dowodów obciążających Salazara, zwróciła się do kolegów z agencji brytyjskiej (UKAD) z prośbą o dostęp do próbek z czasów, gdy mistrz olimpijski i mistrz świata biegał w grupie Nike.

Działacze UKAD twierdzą, że od początku ściśle współpracowali z kolegami z Ameryki, ale przed przekazaniem próbek potrzebują „wiarygodnych dowodów", że mogły one zawierać nielegalny środek. Wniosek odrzucili, tłumacząc się obawami, że próbki mogą ulec degradacji, jeśli zostaną ponownie przetestowane lub wysłane w inne miejsce, a także tym, że rozwój nauki pozwoli je przebadać w przyszłości. Ciekawe, czy po oświadczeniu Faraha zmienią zdanie.

Salazar do winy się nie przyznaje. Złożył odwołanie do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS).

Farah był jednym z członków grupy Nike Oregon Project prowadzonej przez Salazara – Amerykanina kubańskiego pochodzenia, ukaranego pod koniec września czteroletnim zawieszeniem za podawanie zakazanych substancji swoim zawodnikom.

Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) zamierza poddać ponownej analizie próbki moczu i krwi wszystkich sportowców trenujących z Salazarem. Farah trafił pod jego skrzydła w 2010 i pozostawał w tej grupie aż do 2017 roku, czyli do momentu, kiedy pojawiły się podejrzenia co do uczciwości trenera.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Lekkoatletyka
Maria Żodzik dostała polski paszport. Nowa nadzieja na igrzyska