Uroczystość odbyła się w październiku w Centrum Olimpijskim PKOl w Warszawie. Malwina Wojtulewicz-Sobierajska odebrała nagrodę po raz drugi, pierwszy był w 2016 roku, gdy doceniono jej wkład w brązowy medal Wojciecha Nowickiego z mistrzostw świata 2015 w Pekinie. Tamten werdykt był trafny także dlatego, że rok później na szyi polskiego młociarza pojawił się brązowy medal igrzysk w Rio de Janeiro.
Tym razem Komisja Sportu Kobiet doceniła dwa medale wykute w warsztacie trenerki z Białegostoku, oba z mistrzostw świata 2019 w Dausze: srebrny Joanny Fiodorow (połączony z rekordem życiowym) i znów brązowy Nowickiego. Zapewne jednak pamiętano, że w 2018 roku podczas mistrzostw Europy w Berlinie było złoto Nowickiego i brąz nowej podopiecznej, Fiodorow.
Laureatka powtórzyła w Centrum Olimpijskim zdanie, które wypowiedziała rok temu w Dausze: – Jestem trenerką spełnioną. – To wyróżnienie jest jednak dla mnie niezmiernie ważne i jestem bardzo szczęśliwa, ponieważ każda nagroda jeszcze bardziej motywuje do ciężkiej pracy. Cieszę się, że kobiety coraz częściej pokazują na co je stać. Dziękuję wszystkim, dzięki którym tu jestem – dodała pani trener, przyrzekając równie solidną robotę także przed igrzyskami w Tokio.
Sama była młociarką. W latach juniorskich i młodzieżowych potrafiła wygrać z Anitą Włodarczyk, potem nie szło jej tak dobrze, ale skoro miała dwa fakultety: ukończyła gospodarkę przestrzenną na politechnice i zdobyła dyplom AWF, miała wybór. W 2012 roku została młodą trenerką.
Wypadek zdarzył się 2 marca 2013 roku. Od roku szkoliła Nowickiego w Podlasiu Białystok, młociarz szukał nowych sposobów poprawy wyników, wybrał koleżankę Malwinę, starszą zaledwie o cztery lata. Stali na skraju pola rzutów, jakieś 50 m od koła. Dyskutowali. Nie patrzyli na to, kto i jak macha młotem. Stalowa kula wagi 7,26 kg trafiła ją w plecy, w lewą łopatkę.