Rosjanie 6,3-milionowy dług (5 mln euro to grzywna, reszta - koszty procesowe) mieli uregulować do 1 lipca. Pieniędzy na koncie World Athletics nie ma do dziś, władze światowej federacji nie dostały też żadnej oficjalnej informacji dotyczącej ewentualnej daty opłacenia grzywny.

Wiceprezes RusAF Eduard Biezugłow już kilka dni temu mówił, że federacja pieniędzy po prostu nie ma, a czołowi zawodnicy - Maria Lasitskene, Siergiej Szubienkow i Anżelika Sidorowa - przygotowali apel do Putina.

„Straciliśmy igrzyska w Rio, a teraz możemy stracić te w Tokio. Martwimy się nie tylko o nasze kariery, które prędzej czy później dobiegną końca, ale o całą rosyjską lekkoatletykę. Chcemy zwrócić uwagę na katastrofalny stan naszego sportu. Jesteśmy na krawędzi upadku” - pisali zgodnie medaliści ostatnich mistrzostw świata.

Prezydent gwiazd nie posłuchał i dziś Rosjanom grozi definitywne wykluczenie z lekkoatletycznej rodziny. Brak opłacenia grzywny oznacza, że program udziału tamtejszych zawodników w międzynarodowych imprezach jako ANA (Authorized Neutral Athlete - atleci neutralni, bez hymnu, flagi i przynależności państwowej) został zawieszony.

- Federacja zawiodła zawodników, reguły dotyczące opłacenia grzywny były jasne - mówi prezes World Athletics Sebastian Coe i zapowiada, że sprawą Rosjan pod koniec lipca zajmie się Rada Federacji.