Prawie rok od podpisania porozumienia z ministrem zdrowia nasze postulaty nadal nie są spełniane – skarżą się członkowie Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL). Chodzi między innymi o zabieranie przez szpitale pieniędzy za tzw. zejście po dyżurze. Choć pieniądze na etaty rezydentów, czyli lekarzy w trakcie specjalizacji, placówki dostają z Ministerstwa Zdrowia, za dyżury na ogół płacą z własnego budżetu. A ponieważ po dobie pracy lekarz ma prawo do odpoczynku, zwykle nie zostaje w pracy na przepisowe 7 godz. 35 min, ale „schodzi z dyżuru".
Płacenie za „zejście po dyżurze" było jednym z punktów porozumienia, jakie szef resortu zdrowia Łukasz Szumowski podpisał 8 lutego z rezydentami. Wprawdzie realizująca zapisy porozumienia ustawa 6 proc. PKB nie odnosi się do zasad rozliczania dyżurów rezydentów, minister zobowiązał szpitale do niepotrącania wynagrodzenia za czas odpoczynku.
– W tym roku minister zmienił zapisy w umowach z podmiotami szkolącymi rezydentów, zobowiązując je do płacenia za czas należnego odpoczynku po dyżurze medycznym pełnionym w programie specjalizacji – tłumaczy rzecznik resortu zdrowia Krzysztof Jakubiak.
Czytaj też:
Podwyżka dla lekarzy za pracę na jednym etacie - MZ wyjaśnia jak rozumieć nowe przepisy