Delegalizacji strajków w placówkach sprawujących bezpośrednią opiekę nad pacjentami domaga się w interpelacji do ministra zdrowia poseł PiS Piotr Uruski. Jego zdaniem strajk powinien być zakazany w szpitalach, w pogotowiu ratunkowym, oddziałach dyżurnych, ratownictwa medycznego, intensywnej terapii, w centrach urazowych, ale też na oddziałach z leczeniem planowanym, bo opóźnienie zabiegu może zagrażać pacjentom. „Zachodzi konieczność podjęcia jednoznacznego stanowiska ministra zdrowia w przedmiocie prowadzenia akcji strajkowych" – czytamy w interpelacji, która czeka na odpowiedź Konstantego Radziwiłła. Propozycja oburzyła lekarzy. Eksperci jej nie przekreślają.
Groźne ograniczenie
– To smutne i niestosowne, zwłaszcza na tle ostatnich wydarzeń: zeszłotygodniowej śmierci anestezjolog w czwartej dobie dyżuru i zaplanowanego na 24 września wielkiego protestu pracowników służby zdrowia – mówi dr Daniel Patecki, szef Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. I dodaje, że zamiast poprawić warunki pracy, rząd chce ograniczyć lekarzom ich prawa.
– Już dziś zmuszani jesteśmy do pracy na kontraktach, które umożliwiają omijanie norm bezpieczeństwa. Teraz mielibyśmy znosić to w ciszy – mówi.
Piotr Uruski tłumaczy, że nie chciał ograniczać praw żadnej z grup zawodowych.
– Nawet nie wiedziałem o proteście. Chciałem w łagodnej formie zapytać ministra zdrowia, czy obecny stan prawny jest bezpieczny dla pacjenta – wyznaje.