Minister obiecuje podwyżki zależne od dyrektorów szpitali
- Szpital to nie tylko lekarz i pielęgniarka. Tam są także inne zawody medyczne, pominięte przez system. Mówimy o fizjoterapeutach, diagnostach, radiologach, psychologach. Wtorkowy protest wesprzemy dlatego, że trudno nam współpracować z naszym pracodawcą, jeśli nie ma on pieniędzy na zabezpieczenie płac dla pracowników innych zawodów medycznych. Mówimy tu o wzroście nakładów na ochronę zdrowia - ustawa miała wejść w życie rok temu, sukcesem miał być wzrost nakładów z roku na rok. Okazało się, że jest inaczej. Zastosowano metodologię wyliczania wzrostów nakładów na ochronę zdrowia, która jest cofnięta o dwa lata. Był to po prostu tylko zabieg populistyczny. Dlatego idziemy jutro protestować ramię w ramię z pracodawcami - mówił dr Tomasz Dybek.
Jego zdaniem nastroje wśród fizjoterapeutów bardzo się zradykalizowały przez ostatni rok.
- 90 proc. związkowców opowiada się za majowym protestem i to w każdej, nawet drastycznej formie. Mówimy tu o proteście głodowym - podkreślił.
Jego zdaniem doprowadziło do tego Ministerstwo Zdrowia, które zamiast rozwiązywać problemy systemowo, gasi pożary w taki sposób, że grupy, które protestują dostają pieniądze, a inne się pomija.
- Pielęgniarki, lekarze, ratownicy medyczni mają oznaczone pieniądze. Pytałem ministra Szumowskiego, w jaki sposób zostaną docenione inne zawody medyczne, tzw. pominięte przez system. Pan minister stwierdził, że prezes NFZ wyda rozporządzenie, które tym zawodom zapewni pieniądze z nadwyżki w budżecie. Obiecano podwyżki na 1 marca, a mamy 1 kwietnia, a dalej nic nie ma - powiedział dr Dybek.