Ogłoszone przez resort zdrowia limity miejsc rezydenckich ani nie spełniają oczekiwań młodych lekarzy, ani nie realizują wniosków wynikających z map potrzeb zdrowotnych.
Wśród 1856 miejsc rezydenckich przyznanych na marcowe postępowanie kwalifikacyjne nie ma ani jednej rezydentury z położnictwa i ginekologii. Mimo że autorzy ministerialnych map potrzeb zdrowotnych uznali tę specjalizację za wymagającą pilnego odmłodzenia, bo średnia wieku polskiego ginekologa-położnika to 54 lata. Na cały kraj przyznano też zaledwie dwie rezydentury ze stomatologii dziecięcej, choć średnia wieku lekarza tej specjalizacji wynosi 57 lat. Za to jest 457 miejsc rezydenckich z chorób wewnętrznych, 324 z medycyny rodzinnej, 230 z pediatrii i 201 z chirurgii ogólnej. Ponadto najwięcej rezydentur jest w rehabilitacji medycznej (154) i onkologii klinicznej (78). Etatów szkoleniowych z geriatrii, uznanej przez autorów map potrzeb zdrowotnych za jedną z istotniejszych specjalizacji lekarskich, resort przyznał 30.
Zmuszeni do emigracji
Zdaniem młodych lekarzy ważne jest też, w jakich dziedzinach zostały przyznane. Damian Patecki uważa, że poprzez marcowe rozdanie minister zdrowia próbuje zmusić młodych lekarzy do wyboru określonej specjalizacji.
– Wysyła sygnał: albo zostajesz lekarzem rodzinnym, bo my budujemy system oparty na rodzinnych, albo rób specjalizację na wolontariacie –tłumaczy Damian Patecki. – To irracjonalne – dodaje.
A Filip Dąbrowski, przewodniczący Komisji Młodych Lekarzy Naczelnej Izby Lekarskiej, dodaje, że po informacji, iż brytyjski system opieki zdrowotnej NHS (National Health Service) przed Brexitem chce zatrudnić lekarzy z Europy Środkowo-Wschodniej, brzmi to jak zachęta dla młodych lekarzy do wyjazdu z Polski.