Bezradność rządu wobec braku lekarzy zmobilizowała do działania samorządy.
Szczecin ogłosił, że medycy, którzy zdecydują się praktykować w lokalnym szpitalu, dostaną mieszkanie z towarzystwa budownictwa społecznego. Małopolskie Wadowice zachęcają specjalizujących się w chorobach wewnętrznych rezydentów dodatkowym 1000 zł miesięcznie, a Oświęcim płaci 2 tys. zł miesięcznego stypendium studentom medycyny, którzy po rezydenturze będą praktykować w miejskim szpitalu. Na podobne stypendia dla uczących się na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Zielonogórskiego województwo lubuskie zabezpieczyło w tegorocznym budżecie 900 tys. zł. Z kolei Opolskie wsparło działający pierwszy rok Wydział Lekarski na Uniwersytecie Opolskim zapleczem dydaktycznym – w zeszłym roku przekazało uczelni warte 170 mln zł Wojewódzkie Centrum Kliniczne.
– Samorządowcy wiedzą, że za chwilę może zabraknąć lekarzy – mówi Macieja Hamankiewicza, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. I dodaje, że sytuacja w szpitalach powiatowych i miejskich jest alarmująca już od dłuższego czasu.
Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy uważa jednak, że mieszkania i dodatki to inicjatywy epizodyczne i lokalne.
– Rząd powinien rozwiązać problem globalnie. A nie da się zlikwidować kolejek, braku kadr i przyspieszyć informatyzacji bez zwiększenia nakładów do 6,8 proc. PKB – mówi Michał Bulsa, wiceprzewodniczący PR OZZL. Dodaje, że działania samorządów to efekt spychania na nie odpowiedzialności przez rząd.