Moglibyście dać mi spokój...

Nie mam sobie nic do zarzucenia, poza tym, że za wolno biegłam. Justyna Kowalczyk po ósmym miejscu na 10 km stylem klasycznym

Aktualizacja: 28.02.2017 21:58 Publikacja: 28.02.2017 19:57

Moglibyście dać mi spokój...

Foto: AFP

Jak ocenia pani ten start?

Justyna Kowalczyk: Byłam tylko ósma, moglibyście dać mi spokój... Jestem rozczarowana, choć ósme miejsce to nie wstyd. Pierwsze i drugie były poza zasięgiem. Od trzeciego są dziewczyny, z którymi w tym roku wygrywałam. Mieliśmy prawo spodziewać się więcej.

I co teraz?

Mam drzeć szaty? Nie mam sobie nic do zarzucenia, poza tym, że za wolno biegłam. Gdyby teraz rozmawiał z wami mój trener, też by powiedział, że to była najlepsza Justyna, jaką widział od lat. Ale nie wyszło.

Pytamy z troską o przyszłość...

Jestem lepszą zawodniczką, niż byłam dwa lata temu i rok temu. Wróżenie jakichkolwiek medali w Pjongczangu jest jednak bez sensu. Czy igrzyska będą czy nie będą, ciało pokaże, przede wszystkim kolano. Ale pozostaję optymistką.

A może jednak zawiodły nowe sposoby przygotowania?

Przez ostatnie osiem–dziewięć miesięcy zachowywałam się najbardziej profesjonalnie w życiu. Oddałam wszystkie siły przygotowaniom do MŚ. Od początku tego biegu jednak coś w organizmie nie zagrało, choć prądu mi nie odcięło, jak w Otepää, a nartki były doskonale przygotowane.

Wycofanie się z Pucharu Świata to był dobry ruch?

Oczywiście. Nie jestem w stanie biegać stylem łyżwowym, więc jak mam pobiec w Tour de Ski? Niemal wszystkie biegi klasyczne zaliczyłam. Nie mam wyjścia. Jeśli zacznę trenować styl dowolny, za dwa tygodnie lub dwa miesiące wyląduję na stole operacyjnym.

Nie miała pani żadnych obaw przed tym ważnym startem?

Oczywiście, że miałam. Może pan zapytać każdą z dziewczyn, z Marit Bjoergen na czele, każdy się stresuje, bo nasza dyscyplina boli i każdy boi się tego bólu.

Na której zmianie pobiegnie pani w sztafecie?

Na pierwszej. Mam nadzieję, że powalczymy o miejsce w ósemce, dla dziewczyn.

Ciąg dalszy tej zimy to maratony?

Tak, w sobotę będzie Bieg Piastów, za dwa tygodnie 30 km w Oslo i później przez pięć lub sześć tygodni będę często startować w jakimś maratonie.

- W Lahti wysłuchał Krzysztof Rawa

Opinia

Marit Bjoergen, mistrzyni świata na 10 km stylem klasycznym

Wbrew pozorom byłam zdenerwowana, bo bardzo chciałam wygrać. Nie potrafię nie denerwować się przed startem. Jednak czułam się znacznie lepiej, niż np. sześć lat temu w Oslo. Tam długo walczyłam o zwycięstwo z Justyną Kowalczyk. Na mecie byłam ogromnie zmęczona. Tym razem było łatwiej. Czy macierzyństwo pomaga? W zasadzie czuję się tak samo jak wtedy, gdy na świecie nie było Mariusa. Trudno mi powiedzieć, czy po ciąży jestem mocniejsza jako sportowiec. W tym roku nie trenowałam tak dużo w związku z obowiązkami matki, ale wiem, co powinnam robić i nie muszę już poświęcać tak wiele czasu na przygotowania, by utrzymać się na najwyższym poziomie.

—w Lahti wysłuchał k.r.

Jak ocenia pani ten start?

Justyna Kowalczyk: Byłam tylko ósma, moglibyście dać mi spokój... Jestem rozczarowana, choć ósme miejsce to nie wstyd. Pierwsze i drugie były poza zasięgiem. Od trzeciego są dziewczyny, z którymi w tym roku wygrywałam. Mieliśmy prawo spodziewać się więcej.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową
Sport
Paryż 2024. Kim jest Katarzyna Niewiadoma, polska nadzieja na medal igrzysk olimpijskich
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sport
Igrzyska w Paryżu w mętnej wodzie. Sekwana wciąż jest brudna