Kto poczeka na pieniądze

Można się starać o dopłaty do kredytów z puli „MdM" na kolejne lata. Czy firmy będą przesuwać terminy inwestycji?

Aktualizacja: 11.04.2016 07:51 Publikacja: 11.04.2016 07:40

Stołeczna Stacja Nowy Ursus firmy Robyg. Wszystkie lokale mieszczą się w limitach „MdM”

Stołeczna Stacja Nowy Ursus firmy Robyg. Wszystkie lokale mieszczą się w limitach „MdM”

Foto: mat. inwestora

Wnioski o dopłaty z tegorocznej puli programu „MdM" Bank Gospodarstwa Krajowego przestał przyjmować w połowie marca. Klienci mogą się starać o dofinansowanie z budżetów na lata 2017 i 2018. Czeka nas rewolucja na rynku?

Klient poczeka

Bartłomiej Stuła, dyrektor ds. sprzedaży w spółce TDJ Estate, ocenia, że wstrzymanie przyjmowania wniosków na pewno nie pozostanie obojętne dla sytuacji na rynku mieszkaniowym. – Deweloperzy uważnie obserwują zmiany dotyczące programu, próbując przewidzieć możliwe scenariusze – mówi. – Naszym zdaniem zmniejszy się zainteresowanie nowymi mieszkaniami. Większy spadek popytu będzie jednak widoczny na rynku wtórnym – prognozuje.

Zdaniem dyrektora Stuły zmiany w segmencie emdeemowskich mieszkań spowodują też wzrost sprzedaży lokali w inwestycjach, które mają być ukończone w kolejnych latach. – Klienci, licząc na rządowe dofinansowanie, są skłonni poczekać dłużej na odbiór kluczy do mieszkania – zauważa Bartłomiej Stuła. – Duże znaczenie będzie miała zdolność deweloperów do dostosowania się do nowych rynkowych okoliczności – dodaje. Nie wyklucza, że jego firma zastanowi się nad przesunięciem terminów oddawania mieszkań.

Łukasz Ziob, prezes Grupy Galinvest, zwraca uwagę, że choć dla części klientów dopłata jest warunkiem zakupu nieruchomości, to preferencyjne kredyty stanowią tylko część rynku. W dużych miastach – marginalną.

– W ocenie sytuacji unikałbym więc zbytniego dramatyzmu. Programy wspierania budownictwa mieszkaniowego zaczynają się i kończą, a potrzeby mieszkaniowe społeczeństwa pozostają – komentuje prezes Ziob. – Ludzie, którzy chcą kupić mieszkanie, kupią je bez względu na to, czy mogą uzyskać jakieś dodatkowe korzyści czy też nie.

Łukasz Ziob przypuszcza, że na rynek nieruchomości większy wpływ niż wstrzymanie dopłat będzie mieć zwiększenie wkładu własnego przy zaciąganiu kredytu hipotecznego. – Nie zauważyliśmy, żeby klienci rezygnowali z zakupu mieszkań z powodu wyczerpania się puli dopłat na ten rok – mówi prezes. – Na rynku są przecież mieszkania, które można kupić nawet taniej niż z dopłatą.

Szef Galinvestu zastrzega jednocześnie, że jego firma na pewno nie będzie opóźniać oddawania inwestycji. – Myślę, że także inni deweloperzy nie zdecydują się na takie rozwiązanie – ocenia Ziob. – Nasze inwestycje mają ściśle określone budżety i harmonogramy. Nie da się przesunąć zakończenia budowy nawet o miesiąc. Koszty takiego ruchu byłyby ogromne – podkreśla.

I podaje, że miesięczne koszty odsetkowe od kredytu inwestycyjnego na realizację inwestycji, która obejmuje ok. 20 mieszkań, mogą wynieść nawet 150 tys. zł.

– Opóźnienie inwestycji o pół roku to w tym wypadku prawie milion złotych. Większość deweloperów nie będzie mogła sobie na to pozwolić – zauważa prezes Ziob.

Zgodnie z umową

Radosław Bieliński, rzecznik spółki Dom Development, podkreśla, że jego firma nigdy nie dostosowywała oferty do rządowych programów. – Nie przewidujemy przesunięcia terminów oddawania inwestycji z końca tego roku na początek 2017 roku – mówi rzecznik. – Priorytetem jest dla nas ukończenie projektów w zapowiadanym czasie – podkreśla.

W ofercie Dom Development emdeemowskie mieszkania są dostępne na osiedlach w Warszawie. – We Wrocławiu żadna z naszych inwestycji nie kwalifikuje się do programu, a mimo to sprzedaż jest tam satysfakcjonująca – mówi Bieliński. – To oznacza, że dopłaty nie są decydującym kryterium przy wyborze mieszkania. Nasza firma buduje też droższe lokale o wyższym standardzie, które są kupowane także za gotówkę. W pierwszym kwartale tego roku transakcje gotówkowe stanowiły aż 35 proc. wszystkich – podaje.

W tym samym czasie sprzedaż lokali kwalifikujących się do dofinansowania w ramach programu „MdM" wynosiła ok. 15 proc.

Rzecznik Dom Development komentuje, że wstrzymanie przyjmowania wniosków przez BGK nie wpłynie znacząco na rynek mieszkań w tym roku. – Zresztą większość nowych mieszkań dopiero powstaje. Będą gotowe w 2017 czy nawet 2018 roku. Klienci, którzy chcą skorzystać z dopłat, mają więc możliwość ubiegania się o nie – podkreśla.

Joanna Chojecka, dyrektor ds. sprzedaży w spółce Robyg, zauważa z kolei, że klienci szukają jednak głównie gotowych mieszkań. Do zakupu dziury w ziemi przekonuje ich renoma i doświadczenie dewelopera oraz jego dobra sytuacja finansowa. – Z całą pewnością większość zainteresowanych dopłatami osób będzie się skłaniać do wyboru lokali, które mają być gotowe w dwóch kolejnych latach – prognozuje Joanna Chojecka. – Robyg ma w ofercie takie lokale. Wiele z nich jest już zarezerwowanych. Z naszych analiz wynika, że budżet „MdM" na przyszły rok wyczerpie się najpóźniej w lipcu tego roku – dodaje. Robyg, podobnie jak Dom Development i Galinvest, nie planuje zmian w harmonogramach oddawania osiedli.

Zdaniem Waldemara Wasiluka, wiceprezesa spółki Victoria Dom, wstrzymanie wniosków na ten rok spowoduje przesunięcie rozliczeń z klientami na lata 2017 i 2018. – To zaś sprawi, że przewidziane na te lata pieniądze wyczerpią się w ciągu kilku miesięcy – przypuszcza Wasiluk. Jego zdaniem popyt na mieszkania z segmentu popularnego bez wsparcia dopłatami będzie spadał. Klienci zaczną zaś oczekiwać od deweloperów obniżki cen mieszkań.

– Brak dopłat firmy będą próbować rekompensować pakietami promocyjnymi. Dotyczy to osiedli, na których są emdeemowskie lokale – prognozuje wiceprezes Victorii Dom.

Co zamiast dopłat

Także Joanna Chojecka mówi o stosowanych przez deweloperów zachętach. – Wyczerpujący się budżet „MdM" na pewno wywoła reakcję firm. Podobnie było po zakończeniu „Rodziny na swoim", kiedy to deweloperzy uruchamiali różnego rodzaju programy wspierające nabywców mieszkań – przypomina dyrektor z Robyga.

Zdaniem Radosława Bielińskiego do inwestycji przyciągają klientów przemyślane projekty architektoniczne, dobra jakość wykonania, atrakcyjna lokalizacja. I to właśnie będzie promować jego firma.

W podobnym duchu wypowiada się Bartłomiej Stuła. – Deweloperzy nieodmiennie będą się starali zwracać uwagę klientów na atuty inwestycji. Dobry adres w sąsiedztwie terenów zielonych, wysoki standard wykończenia, rozwinięta infrastruktura i dogodna komunikacja – to wszystko cieszy się uznaniem klientów – mówi dyrektor z TDJ Estate. – Równie ważne jest bezpieczeństwo transakcji, jakie gwarantuje zamknięty rachunek powierniczy. Liczy się też korzystny system płatności, jak 10/90 – twierdzi.

A Łukasz Ziob ma nadzieje, że rząd zaproponuje inne programy wspierające budownictwo mieszkaniowe. – Liczę, że adresatem tych programów będą również doświadczeni deweloperzy mający odpowiednie przygotowanie i zasoby pozwalające jak najlepiej zrealizować politykę mieszkaniową – mówi szef Galinvestu.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, a.gawronska@rp.pl

Wnioski o dopłaty z tegorocznej puli programu „MdM" Bank Gospodarstwa Krajowego przestał przyjmować w połowie marca. Klienci mogą się starać o dofinansowanie z budżetów na lata 2017 i 2018. Czeka nas rewolucja na rynku?

Klient poczeka

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu