Z produkcją Robii Rashid (scenariusz) i Setha Gordona (reżyseria) wielu z początku ma problem, bo odstraszyć może fakt, że bohaterem jest autystyczny nastolatek, a fabuła, uogólniając, opowiada o jego problemach miłosnych. Jedni mogą uznać, że to zbyt poważne, inni, że tylko dla młodzieży. Jednak już po pierwszej scenie przekonujemy się, jak bardzo atypowy jest to serial.

Utrzymany jest w konwencji łączącej wodę z ogniem: dramatyczne losy rodziny zmagającej się z problemami autystycznego Sama i własnymi, osobistymi kłopotami pokazane są z olbrzymim luzem i nienachalnym, inteligentnym humorem. Bo to właściwie serial nie o tytułowym bohaterze, ale o całej jego rodzinie. Charaktery i losy charyzmatycznych postaci rozpisane są przez twórców wzorowo – bohaterowie są wyraziści, a zarazem bardzo skomplikowani. I za każdym stoi nieoczywista historia. Śledząc ich losy, odkrywamy zarazem zaskakującą przeszłość.

Bardzo oryginalne są też postacie drugoplanowe: mająca różne oblicza terapeutka, ekstrawertyczny Zahid czy neurotyczna Paige, a także wycofany i tajemniczy Evan, który szybko stał się moim ulubionym bohaterem. Tak dobry scenariusz gwarantuje, że historie wielu z nich jeszcze nas zaskoczą w drugim sezonie, który Netflix, na szczęście, zamierza nakręcić.

Jeśli dodać świetną grę właściwie wszystkich aktorów, z Keirem Gilchristem, który idealnie odnalazł się w roli głównego bohatera, na czele, otrzymujemy zdecydowanie jedną z najciekawszych produkcji Netflixa – serial w zasadzie bez wad. Pierwszy sezon to osiem półgodzinnych odcinków, czyli na dwa naprawdę przyjemne wieczory.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95